Aneczko, anegdotka dla ciebie, niestety ze smutnym trochę zakończeniem - jak miałam kilka lat uwielbiałam wypijać świeże jajka, prosto od kurek, jeszcze prawie ciepłe

Więc chodziłam do kurnika babci i te jajka podbierałam. Najpierw skorupki (znaczy dowody zbrodni) wyrzucałam przez płot, ale znalazłam lepszy sposób - zaczęłam częstować kurki. W końcu babcia też im dawała skorupki. Szybko rozsmakowały, zaczęły same rozbijać i wypijać jajka... Babcia nigdy się nie dowiedziała, dlaczego jej świetne nioski zaczęły nałogowo spożywać efekty swoich posiedzeń, ale dla nich się to dobrze nie skończyło. Zostały szybko wymienione na inne, bez, przykrych przyzwyczajeń.
A rosół długo nie przechodził mi przez gardło
Pozdrawiam serdecznie i słonka życzę
