To tak jak ja....chciałam zrobić trochę na próbę i wysuszyłam w piekarniku tak ,że grzechotkę miałam w słoiczku...

Wyrzuciłam...W przyszłym roku spróbuję wysuszyć San Marzano , tym bardziej,że dorobiłam się już nawet suszarki do grzybów.
Ja bym ( na Twoim miejscu) uciekła z tymi dwoma słoiczkami gdzieś do piwnicy na przykład i w zaciszu zeżarła....

, bo nie wiadomo , czy się załapiesz , skoro takie dobre...
A wiesz już , czym je będziesz dokarmiał ? Podpowiedz koleżance ....
