Ewuś - Dla mnie też zagadka - w pracy była hoja, której nikt specjalnie nie pielegnował, ot podlewanie, czasami starcie kurzu - i kwitła pięknie, a znajoma o swoją dba, chucha, dmucha i... ma piękne liście
Wiem
Haniu, że to mogłaby być miłość

ale już pisałam Smokini, że odkąd (przez to Forum między innymi) dostałam zielonego fioła i każdą wolną chwilę spędzam na działce, a od późnej wiosny do jesieni to nawet stamtąd jeżdżę do pracy, to nie mogę "przysposobić roślinek do uprawy domowej - nie miałabym serca, żeby uschły "z tęsknoty" ;) Trzymam w domu tylko żelanego zamiokulkasa - tylko on jest zdolny przetrwać taki survival - i nawet mu się podoba
