Wygląda na to że pogoda wreszcie się ustabilizowała i zapowiada się całkiem fajny tydzień.
Minione dni z wyjątkiem niedzieli, też upłynęły dosyć pracowicie i sporo pracy podgonione. Przycięłam już sporo róż i mogę stwierdzić, że jestem na półmetku. Zostały mi jeszcze dwa kolosy Eden Rose i Paul's Himalayan Musk. Jak rozprawię się z nimi, to będzie już z górki i szybko koniec nastąpi.
W weekend wybrałam się na giełdę w poszukiwaniu bratków, ale ku mojej rozpaczy bratków nie było
Na szczęście w drodze powrotnej przejeżdżałam obok gospodarstwa, gdzie zajmują się uprawą i handlem kwiatów i były. Cały tunel kolorowych brateczków.
Niestety nie było takich jak chciałam czyli drobnych błękitnych i białych. Ale byłam już tak zdesperowana, że wybrałam sobie z tego co było.
Mimo wszystko wypad na giełdę uważam za udany, bo upolowałam trzy fajne ceramiczne donice i latarenkę.
W jednej donicy już siedzą bratki, pozostałe dwie czekają na lokatorów
Latarenkę chyba przemaluję ale jeszcze zastanawiam się na jaki kolor.
Zrobiłam sobie wcześniejszy prezent urodzinowy i kupiłam wreszcie wymarzone meble na taras. Dotychczas miałam taki zlepek różnych, każdy z innej parafii i ciekawie to nie wyglądało a wręcz mnie drażniło. Teraz czekam na meble i kolor latarenki dobiorę już do nich
A to stara osłonka filiżanka po liftingu
I pozostałe bratki w skrzynkach na parapecie
A na koniec kępa przebiśniegów, dopóki jeszcze ładnie kwitną
Pod koniec tygodnia może będę miała już więcej roślin do pokazania, bo widzę że się coraz więcej ich gramoli
Ewelinko, ja chyba będę musiała użyć oprysku na jednoliścienne pod róże, bo perz tak powrastał, że za nic w świecie nie można go usunąć. Powyrywałam ile mogłam, ale sporo korzeni zostało w ziemi. Innego wyjścia nie widzę, bo róż nie wykopię, żeby obrać je z tego perzu.
A z warzywkami to ja też podobnie. Niby podstawowe, te, które lubimy, a i tak uzbiera się ich sporo
Natalka, nie szaleję, ale jak pogoda pozwala to robię sobie i tak powoli do przodu
Ewuś, zobaczymy co nam z tych naszych siewów lawendowych wyjdzie.
Ja jeszcze myślę ponasadzać pędy po przycięciu. Niektórzy tak robią z dobrym efektem.
Dorotko, wygląda na to że będziemy mieć chociaż kilka dni ładnej pogody, więc sobie popracujemy.
U mnie z siewkami różnie. Jedne lepiej inne gorzej. Parę dni temu wysiałam pomidory, ale jeszcze nic nie wychodzi. Czekam niecierpliwie, bo już nasiona trzech warzyw miałam felerne i nie wzeszło nic.
Aniu, biedaku, mam nadzieję że katar szybko przejdzie. Nie szarżuj zbytnio, żeby nnie rozwinęło się coś poważniejszego.
Laurencję odkryłam w zeszłym roku. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. Zobaczyłam ją na targu i z miejsca tak mnie zauroczyła, że kupiłam. Bardzo byłam z niej zadowolona, bo kwitła bez przerwy do samej jesieni. Zdążyłam zebrać nasionka, co nie zawsze mi się udaje, i teraz czekam na własną rozsadę.
Relację z wysiewu lawendy oczywiście zrobię, no chyba ze nic mi z tego nie wyjdzie
Pierwszą najwcześniejszą cebulę myślę wysadzić gdzieś za dwa tygodnie o ile oczywiście pogoda na to pozwoli.
Super Tereniu, że wysiewy i u Ciebie się pojawią. Wyhodowane samemu sadzonki cieszą dużo bardziej
Dorotko, a mi się wydaje ze te moje rozsady stanęły jak zaklęte. Ale może dlatego że kilka razy dziennie do nich zaglądam i zastanawiam się ile urosły
Pomidorki posiałam kilka dni temu i już wyglądam niecierpliwie pierwszych kiełków
