Soniu, jeżeli przestanę po nocnym dyżurze lecieć na działkę, to będę musiała ją sprzedać

A tego wolałabym uniknąć. Pracuję w dwóch zakładach pracy, dlatego też mój czas jest na wagę złota. Od czasu do czasu zdarzy się, że mam cały dzień wolny i wtedy jadę tam z samego rana. Taki dzionek po dyżurze, spędzony na działeczce jest również bardzo przyjemny. Wtedy zazwyczaj spędzam go leniwie, robiąc tylko to co konieczne, czyli biegam od kwiatka do kwiatka, ewentualnie gonię wszelkie latające i cykam im fotki

Nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na Pinki Vinki. Od niej zaczęła się moja miłość

do hortensji i jestem im wierna aż do dziś.
Ciągle jeszcze nie wszystko mam wysiane i nie wiem, czy czasami się w końcu nie poddam. Szkoda mi jednak z czegoś zrezygnować i sieję dalej, odsuwając od siebie problem z brakiem miejsca. Jakoś sobie w końcu poradzę
Dorotko, fotografowanie sprawia mi przyjemność, traktuję to jako zabawę. A, że przy okazji i Wam się one podobają, to przyjemność wielokrotnie większa. Dziękuję za miłe słowa

O werbenie dowiedziałam się dopiero tu, na forum. Zaczęło się zupełnie przypadkiem od jednej rośliny, a teraz rosną w wielu miejscach. Z każdą wyrośniętą siewką uwielbiam ją coraz bardziej, tylko mi żal, że u mnie tak późno kwitnie. Co najdziwniejsze, zupełnie nie była tutaj znana. Teraz rozpowszechniam ją jak tylko mogę, bo serce mi rośnie jak widzę falującą ją nad rabatami

Daj sobie i swojej Rhapsody jeszcze trochę czasu. Jeszcze jest zbyt wcześnie na wyciąganie wniosków. Zawsze może odbić od korzeni, czego Ci życzę
Marysiu, kobeę możesz ciąć wielokrotnie. Musisz jej pilnować, bo do maja może wyrosnąć aż pod same niebo. To żarłoczne pnącze i trzeba ją intensywnie zasilać. Zalecany jest przede wszystkim nawóz z przewagą potasu. Chociaż dwa lata temu zasilałam ją tylko granulowanym obornikiem i kwitła obłędnie

Na szczęście masz materiał do prób

Mam nadzieję, że Fighting Temeraire okaże się wyjątkowo skłonna do współpracy
Karolinko, ja już nawet wybieram inną trasę, byleby tylko nie przechodzić koło sklepów ogrodniczych. Kupuję przede wszystkim oczami i w takim wypadku, rozsądek nie może się dopchać do głosu. Nie wiem co to będzie w przyszłości, kiedy będę miała działeczkę zapchaną do granic możliwości

Wtedy będę się chyba modlić o mroźne zimy

Śniegu u mnie wciąż nie ma i niech tak już zostanie. Co miało zmarznąć, to już zmarzło i nic tego nie zmieni. Pozostaje tylko czekać na wiosnę i spokojnie ocenić straty.
Bea, Limielight rzeczywiście robi się delikatnie różowa, ale tak nieznacznie w porównaniu z innymi, że nie ma co nawet o tym wspominać. Kwiaty ma spore, ale Phantom ma jeszcze większe

W tamtym roku największy kwiatostan miał 35 centymetrów

Z kolei Silver Dollar jest jeszcze dla mnie wielką niewiadomą. Wydaje się być rewelacyjna, teraz tylko musi mnie umocnić w tym przekonaniu. Tak naprawdę była u mnie dopiero pierwszy sezon. Poprzedniego roku nie liczę, bo kupiłam ją dopiero jesienią i wtedy miała może ze trzydzieści centymetrów wysokości. Zupełnie się nie spodziewałam, że tak zmężnieje i wyrośnie. Na razie mogę o niej mówić jedynie w samych superlatywach

Dzisiaj nareszcie było czuć wiosnę w powietrzu
Marto, musisz dać sobie więcej czasu. Za chwilę poczujesz ciepłe promienie i wtedy już nic Cię nie zatrzyma

Kobea rośnie zdrowo. Pierwsze sadzonki radzą sobie bardzo dobrze, a z drugiego siewu wykiełkowały wszystkie nasionka. Teraz będę musiała szukać im nowego domu, bo przecież nie wyrzucę tak drogocennych roślinek.
Moniko, cieszy mnie, że w tym wszystkim widzisz jakiś mój styl. Jedyną stałą w moim ogródku jest to, że sadzę tam, gdzie mam aktualnie miejsce. Zupełnie nie biorę do głowy kolorów, wielkości, ani terminów kwitnienia. Poza tym bardzo lubię jak jest kolorowo, jak to niektórzy określają: "jarmarcznie". Nieskromnie przyznam, że widzę swoją działkę jako piękną, kolorową papugę
Ewuś, na pniu mam Pinki Vinki

Mimo, że nie chwalisz, to Ci podziękuję

Skoro na jesieni patyczki były już ukorzenione, to powinny zimę przeżyć. Przecież one mrozów się nie boją.
Lucynko, na szczęście swój rozum mam i nie posłuchałam podszeptów szatana, czyli eMa. Nie podobało mu się, że rosną tak daleko od siebie i namawiał mnie na stworzenie szpaleru. Byłam jednak zorientowana co do ich wielkości i nie dałam się namówić. Co prawda jest to uciążliwe podczas koszenia, ale w końcu to nie ja koszę trawniki

Mróz może nie był jakiś szczególnie duży, ale wiał tak przeraźliwie lodowaty wiatr, że zamarzały nawet myśli. Ale za to słonka było pod dostatkiem. Swoimi życzeniami na pewno się do tego przyczyniłaś, za co z całego serca Ci dziękuję
Jadziu, niedługo trzeba już będzie zakończyć wspominki, nie mogło więc w nich zabraknąć moich ulubionych hortensji. Również będę dalej próbować ukorzenić tak Phantom, bo chyba moja ubiegłoroczna próba zakończy się niepowodzeniem. Wykazałam się brakiem cierpliwości i już jesienią obcięłam badylek i teraz mam ogromne obawy, że zrobiłam to przedwcześnie. Jeszcze trochę, a wszystko będzie jasne
Kasiu, namiary na karmnik wyślę Ci na pw.
Zastąpienie betonowej ścieżki dębowymi krążkami, zdecydowanie wpłynęło na wygląd działki. Zrobiło się cieplej i przytulniej, a ścieżka przyciąga wiele spojrzeń. Miło mi, że Tobie również się podoba. Wszyscy wiedzą, że hortensje to moja wielka miłość, a dzisiaj już sobie przy nich z przyjemnością popracowałam
Za chwilę dalszy ciąg