Mój Grubcio, rówież stoi na tarasie już od miesiąca . Poczatkowo , troszke go cieniowałam , a teraz stoi juz normalnie w słoneczku. Zresztą co roku tak robię i drzewko ma tarasowe wakacje.
Przemo pisze:Ja nie wystawiałbym w ogóle ale to tylko moje zdanie.
A dlaczego ?Jeśli można wiedzieć?
Nie jestem generalnie za wystawianiem roślin na dwór z dwóch powodów - zmieniamy im warunki klimatyczne jakie miały do tej pory(jeśli chcemy już wystawiać trzeba rośliny przyzwyczajać do klimatu na dworze a potem na jesień ponownie przyzwyczajać do klimatu w domu) i można przytargać do domu np. opuchlaki(pamiętasz swoje sukulenty?)
A propos wystawiania na dwór, właśnie swojego grubosza wystawiłem na pełne słońce, a ze 30st. było. Chyba przesadziłem, bo liście zaczęły sie sypać, więc wrócił do domu. A zawsze stał w półcieniu. Widać przegięcie.
Poza tym bym się chciał dowiedzieć, czy tego krzaka można przycinać? Jako że zawsze stał w cieniu, nawet nie zauważyłem jak przez zimę zdziczał i łapnął przechył. Czy rozsądnie byłoby upitolić zbędne pędy czy też tak się nie robi?
Dobrze, skoro można, to spróbuję dać radę. Formę on jako taką sam sobie zrobił, tylko najmłodsze pędy wyrosły takie długie, że zwisły w dół. Opitolę i powinno być lepiej.
Tak zdarza się opadanie liści, ale tylko w przypadku szoku, tzn. przeniesienia z cienia w słońce zamiast do półcienia. Po przycięciu bardzo ładnie się rozkrzewi, więc może ten szok był potrzebny? ;) Życzę pięknej roślinki!
Może... w każdym razie większość liści się sypie, starczy ruszyć. Od spodu zrobiły się takie brązowawe i pomarszczone, i te opadają. Ale jednocześnie z różnych miejsc odbijają nowe, więc może źle nie będzie. Ostro musiałem ciąć, bo górne pędy wyrosły chude po 10-15cm i chyba nic z tego nie będzie. Ale na razie parę gałęzi z liścmi zostawiłem jakby co, tak aby nie przesadzić z ogoleniem.
Objawy przypalenia. Normalna rzecz. wyjdzie z tego, ale proszę go przypadkiem nie podlewać za dużo, bo teraz nie ma czym oddychać. Półcień, przycięcie i suche podłoże.
Ha, nie wiem czy to autosugestia jakaś, ale powiedziałbym, że przy opitolonych odgałęzieniach pojawiły sie już 2-3mm listki, których rano tam nie było na pewno.
Łoj, jednak zdaje się ciężka sprawa. Po przycięciu do niedawna rósł właściwie, odrosły parucentymetrowe młode pędy z liśćmi. Ale od ok. tygodnia uschła sobie w połowie boczna odnoga wyrastająca spod ziemi - złamała się a w środku była taka galaretowata. Główny pień się trzyma, ale miejscami zdaje się miękkawy... Chyba coś go trafiło... co to może być? Przelanie ani zasuszenie w grę chyba nie wchodzi? Przez ostatni miesiąc wlałem mu niecały litr wody. Heh, może przesadzam, ale chyba kicha z niego będzie. Lepiej nasadzę z pęda młodą sztukę, póki się da.
Zalany. Albo stał w podstawce pełnej wody albo miał mało przepuszczalną ziemię. Zrób sadzonki z łodyg, jeszcze jest czas do października.
Ja swojego obskubałam w kwietniu i teraz wygląda bardzo bujnie, ale stoi na nagrzewanych w czasie dnia kamieniach i podlewam go może dwa razy na tydzień i bardzo niewiele.
(chciałam zdjęcia wkleić ale Fotosik nie działa teraz)