O, dokładnie tak. Jak się parę lat chowa hostę i patrzy, jak dojrzewa i pięknieje, to człowiek zwiąże się z nią emocjonalnie i potem, gdy coś idzie nie tak, stres jest ogromny.paco pisze: Po czasie wracają do normy, ale jest to stresujące również dla posiadacza tej rośliny.
A ja się przyznam do głupoty, jaką wczoraj zrobiłam. Gdy wystraszyłam się, że moja S&S może mieć wirusa, to zanim otrzymałam odpowiedź, wyrzuciłam do pieca grilowego dwie sadzonki tej hosty oraz dwie 'Elegans', które były z tego samego źródła i od razu pomyślałam, że wszystkie są niebezpieczne dla innych host. Niby wiem, jak się wirus przenosi, ale panika mnie zżarła. Nałożyłam podpałki i coś mnie odciągnęło od pieca i ostatecznie do spalenia nie doszło. Po przeczytaniu opinii Andrzeja, żal mi się zrobiło host i dzisiaj o piątej rano poleciałam wyjąć je stamtąd, właściwie były w idealnym stanie. Posadziłam do doniczek. Przy okazji obejrzałam korzenie 'Elegans' i zauważyłam fragment, jakby spróchniały, podejrzewam, że po uszkodzeniu przez gryzonie, wdał się tam grzyb, zwłaszcza, że po posadzeniu nie żałowałam im podlewania, a i rok był mokry i ziemia u mnie ciężkawa. Usunęłam te chore fragmenty korzeni. Sadzonki dałam do doniczek z lekką ziemią (kompostową plus piasek) i podlałam Citroseptem. Skoro ta odmiana nie lubi przesadzania, to ja jej teraz zafundowałam dodatkowy stres.

Przy okazji mam pytanie, jakie środki grzybobójcze najlepiej sprawdzają się dla host. Czy prawidłowo zastosowałam wyciąg z grejpfruta, czy lepiej sięgnąć po ciężką chemię?