Kochani, dziś u mnie pierwszy prawdziwy dzień ze słonkiem od ponad tygodnia

Wylazłam na ogród i widzę, że większość młodych różyczek jest już zapączkowana
Mszycory szaleją, ponowiłam oprysk (zdjęcia niestety z przed więc będą z tym tałatajstwem

)
Prym wiedzie Gaujard, a Edenka ma już trzy pączusie (przed deszczami był tylko jeden)
Zaczynają Beverly i Ascot.
W najlepsze kwitną złocienie od Mewki.
Przekwita dereń i zawiązują się "malinki", a bez czarny wciąż wytwarza kwiatostany
Moje ukochane hosty

Przykładam rękę dla uwidocznienia ich wielkości
Na różowo i niebiesko
I coś "na ząb"
Pomidorki sadzone z pestek i truskawki ananasowe "bledzioszki"
------------------------------------
Elwi, wreszcie cieplej i słoneczko, teraz już tylko czekać na otwarcie pączusiów na różycach
Dorotko, a dlaczego przesadzałaś Guernsey do donicy? Nie radziła sobie w gruncie? Moja jako pierwsza z 11 młodych pokazała i rozwinęła pączki. Teraz ma "już" trzy kwiaty
Karolcia, lubię znać nazwy, aby wiedzieć co mam, co lubią i jak ewentualnie o nie dbać. A to takie zboczenie forumowe, bo wcześniej też nie przywiązywałam do tego wagi, więc wciąż mam jeszcze parę NN.
Aneczka, Astrid w tym roku dała taki super szał ciał. To pewnie po tym nawozie z Lidla
Soniu, lawenda na razie pierwsza taka wyrywna, na resztę wciąż czekam

A co do Anabelki, to właśnie taką mam nadzieję. Mam dwie sadzonki więc czekam na burzę kwiatów w przyszłym roku
Madzia, tym szaleństwem różanym zaraziłam się tu, na Fo. Oby im było u mnie dobrze, a choroby niech je omijają szerokim łukiem, bo o powojnikach niestety tego powiedzieć nie mogę
Beata, Dziękuję

Co do trawki, bardzo ją lubię, choć taka ekspansywna. No nic, trzeba ograniczać.
Ania-Pulpa222, wysyłałam chmury według twojego przykazu

Doszły? Bo u mnie dziś wreszcie słonko

Dobrze, że choć gdzieś było ciepło i słonecznie, bo u mnie ostatni tydzień pod znakiem jesieni bardziej był niż lata
Lucynko, i jak tam, popadało coś u Ciebie? Ja to przez najbliższe dwa tygodnie chyba nie będę musiała podlewać. Ziemia mokra głęboko. Dobrze że mam przepuszczalną, bo bym tu pływała
Kasiu, Tfu, tfu, moje na razie nie złapały nic po deszczu. Dobrze, bo takie młodziutkie mogła by choroba wyniszczyć. Teraz czekam na rozwinięcie pączków i będę wypatrywać zgodności odmianowych
