Witam Was w nerwową pochmurną sobotę!
Denerwuję się tym zabiegiem Wicka, co tu kryć. Operację wyznaczono na 16.00. W tej chwili najtrudniejsze jest nie dopuścić kota do jedzenia, ma być na czczo. A jak to zrobić, kiedy pozostałe chcą jeść?
Sytuacja jak w opowieści o przewożeniu przez rzekę jedną łódką wilka, owcy i kapusty
. Ufff!
Tyle się nowych wątków naotwierało, że nie mogę nadążyć z ich odnajdywaniem i (póki co) czytaniem, nawet wiele starych pozamykało się bez mojego wpisu

. Wczoraj tak się zaczytałam, że z tego stanu wyrwała mnie kanonada dochodząca z kuchni. Oskarżyłam Wicka, że coś zrzucił, a to po prostu strzelały pękające jajka. Miały być na twardo, wyszły na czarno. Garnek też

.
A ogród? Róże moczą się nadal, bratki w kompozycji kartonowej jak stały, tak stoją, tylko tzw. skalniak wyplewiony, bo wyglądał najgorzej. Może dziś, w tych nerwach, uda mi się te róże posadzić... Już by rosły, gdyby nie te doły

. No i okazuje się, że róż mi zabraknie

. Mam jeszcze tyle fajnych miejsc dla nich...
Sosenko, ten wolny czas, to jeden z plusów dodatnich w życiu emeryta.
Na poczcie tym razem poszło migiem. Dzięki za radę, ale pod tym względem kultywuję wstecznictwo. I tak uważam, że zbyt wiele rzeczy w naszym życiu dzieje się wirtualnie. Jeszcze trochę, a w ogóle zabraknie powodu do wyjścia z domu

. A jak moje miasto się zmienia, to szkoda gadać. Wszędzie kręcą się jakieś monstrualne maszyny budowlane i po kilku tygodniach nie można poznać znanych zakątków.
Dziś pewnie działasz w ogrodzie, miłego
ogródkowania!
Ech,
Zuzi, jak to dobrze, że nadzieja umiera ostatnia. Boję się tylko, że doktorom zabraknie kociej brody, żeby załatać tę dziurę...
Garderoba wygląda ładnie, bo jest pusta

. Kiedy stanie się praktyczna, jak nic straci na urodzie. Będę czekać na Twoje meble z duszą. Moje też nie nowe, nadgryzione zębem czasu i ząbkami psa, ale i tak je kocham. Nawet pan malarz się wzruszył, że je mam, zamiast współczesnych wyrobów z paździerzy. Pozdrawiam weekendowo. A weekend gdzie? Czyżby na wsi?
Biedna
Fraszka, w dodatku dziś też ze zdjęciami może być kiepsko, choć z myślą o Tobie kilka wykonałam, ale Fotosik nie chce przesyłać. Wrzeszczy, że ERROR 500!
Odpoczywaj, wszak sobota jest...
Majowa 
, dzięki serdeczne za kciuki i dobre myśli. A także za pochwałę wnętrz

.
Operacja kota ma potrwać trzy godziny, żeby nie zgłupieć - posadzę w tym czasie róże.
Cześć,
Edulkotku , te meble zbierałam przez całe życie. Kanapę, na przykład, ocaliłam od zagłady. Stała u mojej krawcowej w piwnicy przysypana kartoflami i różnym piwnicznym chłamem, masz pojęcie:shock: Obraz właśnie przez te niesamowite ramy robi wrażenie.
No, popatrz, Ty nie przepadasz za bielą, mnie męczą kolory na ścianach, a i tak Cię lubię

.
Barabello, no co Ty! Ja, naturszczyk, pasowałabym nawet do kurnej chaty

. Żeby tak człowiek mógł mieć ze trzy życia... Ile ogrodów można by urządzić...
Wicuś dziękuje, a
Ibrakadabra pozdrawia.
Justi, nic, tylko życzyć Ci szybkiej i bezbolesnej finalizacji prac i sukcesu w sadzeniu różyczek. Nie zapomnij tylko każdej posadzonej poklepać po łodyżkach i powiedzieć: rośnij, skurczybyku! (tak zalecał Alan Titchmarsh

).
Ale wymyśliłaś,
Keetee, różane drzewka, ciekawe jakie. I co z nimi zrobisz zimą...
Dobrej pogody, skoro towarzystwo Ci się kroi.
Różyczko 
, dzięki!
Sweety, wczoraj wet powiedział, że to coś na brodzie
Wicka ma strukturę wnętrza orzecha włoskiego, stan zapalny dostał się w te komórki i pewnie dlatego ciągle z którejś wyłazi. Oby się udało, dzięki

.
Zrobiłam wczoraj trochę zdjęć swojej wiosny, oto one, szybko, szybko, skoro Fotosik się odblokował:
Przylaszczka
Anemon blanda, na razie jeden
W białe cebulice oczywiście musiała zaplątać się niebieska
Żonkile miniaturowe
No i koniec, Fotosik zbiesił się znowu
.
Trzymajcie, proszę kciuki za Wicka i mój system nerwowy, dziękuję bardzo za odwiedziny.
Miłego, pogodnego dnia - Jagoda