Aniu,

poprzednie zdjęcia oglądałam po cichutku,
choć piękne były, bez dwóch zdań, ale gdy wysypały się irysy, to muszę głośno westchnąć z zachwytu, bo to jedne z moich najulubieńszych kwiatów

Łączą się nierozłącznie ze wspomnieniami z dzieciństwa, gdzie całe szpalery sadził dziadek, a potem ich nowsze odmiany mój ojciec...
Piękne są, takie zwiewne, ulotne, kolorowe ! Ich finezyjna budowa zachwyca i zdumiewa nieustannie ! A ta obecna różnorodność począwszy od wielkości, po mnogość kolorów i falbanek
