Prace nad kaskadą trwają... ułożona w 3/4, jutro finito i kosmetyka. Wybraliśmy jednak plastry granitu - są płaskie i łatwiej je układać, poza tym lepiej się prezentują na kaskadzie, a kolorystyką zbliżone do łupka - nic się nie gryzie. Zrobię jutro zdjęcia, jednak na prawdziwy efekt przyjdzie poczekać do maja, gdy roślinność zarośnie a kaskada wtopi się w całość. W każdym razie już widać, że będzie znacznie ładniej.
Udało się dzisiaj trochę uporządkować ogród, pograbić liście, popodwiązywać jałowce kolumnowe, poprzesadzać róże (w tym róże ze skrzyń)... Jutro dalsza część prac.
Kasiu, cieszę się, że wizyty na grobach już za nami... nie odbieram ich jak przykrego obowiązku, wręcz przeciwnie, ale korki potrafią obrzydzić wszystko... Jeszcze do poniedziałkowego ranka radujmy się wolnością i dobrą pogodą

Beatko, do przodu!

Madziu, Silent Hill polecam, ale dobrze byłoby zacząć od pierwszej części... plany ogrodowe były, a jakże, o nich wyżej

Bogusiu, ciekawam co tam sobie poza zdrowiem wymarzyłaś pod choinkę?

Asiu, współczuję przeprawy przez korki, zwłaszcza że nie dotarliście do celu... powiem Ci, że ja byłam wczoraj po prostu wykończona - za rok inaczej musimy rozłożyć te wizyty... czytałaś o dantejskich scenach na Cmentarzu Bródnowskim? Ktoś tu nie przewidział takiego tłumu ludzi; wydaje mi się też, że zbyt dużą wagę przywiązuje się w tym dniu do jarmarcznego handlu wokół cmentarzy i miejsca dla niego, niż rozwiązań komunikacyjnych... Jeżdżę do dziadków na cmentarz do Podkowy Leśnej... poza małym stolikiem ze zniczami, panuje tam błoga cisza, mimo odwiedzających osób, piękny klimat (zwłaszcza wieczorem), którym można naprawdę się napawać poświęcając zadumie. Ale to nieduży cmentarz.
Dzięki za odwiedziny - dzień spożytkowaliśmy bardzo produktywnie.
Justi, ano poszaleliśmy w ogrodzie, bo pogoda była jak na zamówienie


Tura wieczorna na cmentarzu - i ja taką lubię najbardziej... zapach liści, stroików, świec, światełka - to jest to.
Robaczku, róże w większości już przesadziłam, na jutro zostało mi kilka sztuk... Jeśli Ty już skończyłaś, to podziwiam - możesz być z siebie bardzo dumna... a sąsiadki w postaci Ewy zazdroszczę (nie tylko w kontekście róż)

Jagódko, ze mną jak z dzieckiem - ukołysać trzeba ;-) Twój M. się wymiguje chodząc spać z kurami?

PanieM, trochę zmęczonam, ale chyba pójdziemy dziś na ten seans

Justynko, literatura kobieca jest zawsze przyjemna dla czytelnika - ja się często lubię tak po prostu zrelaksować, nie wysilając zbytnio szarych komórek późnym wieczorem... Zgłębię tytuły, które polecasz - dziękuję

Podziałałaś dziś w ogrodzie? U nas pogoda dopisała na medal...
Jak widać, wspólnych tematów nam ogrodnikom nigdy nie zabraknie... pozdrawiam

Julek, super, że wizyty na cmentarzach przebiegły płynnie i bez zbędnych nerwów... u nas jest wariactwo, niestety.
Pogoda pozwoliła Ci coś porobić w ogrodzie? U mnie jeszcze multum liści do sprzątnięcia, ale powoli zamykam sezon.
Gosiu, ja też dzieciństwo kojarzę z wyczekiwaniem na filmy Disneya... oglądając charakterystyczną czołówkę, czułam się jak w bajce, przenosząc w wyobraźni do innego świata... Dzisiaj wszystko jest dostępne na wyciągnięcie ręki, nam takie luksusy lepiej smakowały i pozostaną na długo w pamięci... Czy Zaginione Imperium to opowieść z czasów prohibicji? Zainteresuję się tym, bo historia Ameryki, mimo że krótka, jest bardzo ciekawa; żałuję, że na studiach uczyłam się jej tylko przez rok, ale wspominam do dziś.
Asiu, bardzo się cieszę widząc Cię znowu na forum i dziękuję, że odwiedziłaś mój ogród... ta część wątku niesie za sobą moje duże rozterki... chciałabym jak najlepiej zmienić mniej atrakcyjne zakątki mojego ogrodu i głowa naprawdę buzuje.... niby mam już konkretne plany, ale czuję, że dopiero podczas realizacji, skrystalizują się w 100%. Nie chciałabym popełnić błędów. Mam nadzieję, że będę mogła liczyć na Twoje rady wiosną - bardzo mi będzie potrzebne wsparcie, bo mam niezły mętlik w głowie... Dziękuję za tyle miłych słów!

Danusiu, mam nadzieję, że zachęciłam Cię tematyką lektury i serialem... czy to co obserwujesz na all, to właśnie ta seria?

Podróżowaliśmy na wschód, do Siedlec, czyżbyś i tam miała rodzinę?

Ewa, jeśli to obowiązek, to oby jak najrzadziej miał miejsce

Marysiu, net to straszny złodziej czasu, ale też sympatyczny zapełniacz zimowych wieczorów

Lineto, mój Mikołaj to zapewne przeczyta, więc... może też dostanę wcześniej
