Leje na potęgę, wody w kranie jak na ironię nie ma, tv sat nie działa, nic tylko balkonik został na pociechę.

Ledwo ziemia przeschła na tyle, że można było wejść w maliny by je zlikwidować a tu znów mnie wygoniło.

I znowu jutro nic nie zrobię.....
A tu M stwierdził, że o jeden głupi trawnik na uboczu jest za dużo i należałoby go skasować na rzecz grządki z liliowcami - jestem w szoku.

Zatwardziały wróg grzebania w ziemi nagle chce mieć więcej grządek z liliowcami.....chyba mi się to śni.

Ale trzeba to wykorzystać jak najszybciej


Ryśku - dokładnie tak.
Tez uwielbiam ją sadzić w zielonych częściach i w półcieniu.
Rozjaśnia ciemne zakątki i daje radość - wspaniały kwiat.
Podobnie jak floksy, którym wystarczą dwie , trzy godziny słonka na cienistej rabacie żeby zakwitnąć i cieszyć.
Mam nadzieję, ze u Ciebie nie było gradu jak w katowickim, u mnie ulewa jak przy oberwaniu chmury.
Ilonko - to prawda, ale cieszmy każdym promykiem słonka.
Może wrzesień będzie lepszy i da nam czas na prace ogrodowe.
Wiesiu - oczywiście że wakacje, ale już pachnie jesienią, szczególnie o poranku.
Rosa na trawie, opary w dolinach to wszystko bardziej jesień przypomina niż lato.

Geniu - u mnie też kilka jeszcze kwitnie.
Ale to już ostatnie pąki niestety.
Następna paczka z liliowcami w drodze a róże już czekają na realizację.

Igorze - ja też nie.
Bo i kiedy jak u mnie częściej pada niż u Ciebie.
Ale jestem dobrej myśli, że ze wszystkim zdążę na czas.

Loki - a ja straciłam lilie tygrysią i to w pojemniku.
Dzisiaj patrzę dlaczego ona już sucha a tam tylko cebulowa papka......

Nasionka oczywiście jak najbardziej.
Byłam w miejscu gdzie ten groszek rośnie, ale po nasionach zostały już tylko puste komory nasienne a i sam groszek trudno było znależć, bo rośliny pożółkłe.
Trzeba więc czekać do przyszłego roku, chyba, że wcześniej kupię jeszcze nasionka.
Mam nadzieję, ze nasionka łubinu doschną i do przyszłej wiosny będą się nadawały do wysyłki.
Oby tylko chciały zachować potem kolor kwiatów rodziców.
Już się na nie cieszę.

Mariolka - mnie też to wkurza.
Bo ledwo wyjdę na dwór a tu już wieczór.
A tyle pracy jeszcze mnie czeka....

Dawidzie - nie za bardzo.
Tak tylko na fotkach, ale większość już przekwitła.
Jedynie floksy jeszcze trzymają dyżur i rudbekie.
A do kwitnienia szykują się astry, tylko czy zdążą ?
Dalu - tych nitek jest u mnie mnóstwo.
Każde wyjście do ogrodu skutkuje wplątaniem się w jakąś sieć pajęczą.
Ale cieszę się z tego, bo szkodników będzie mniej.
Jacku - ja na szczęście wszystko mam już pocięte i przygotowane.
Oby tylko zima nie przyszła zbyt wcześnie.

Jesień czasem też może być ciepła, pogodna i kolorowa a taką uwielbiam.
Krysiu - czysta amatorszczyzna.
Taka wena mnie nachodzi i pstrykam.
Czasem coś mi się uda a czasem nie.


No to może jeszcze ostatnie liliowce.






A teraz zmykam bo idzie następna ulewa i już znowu robi się ciemno.
