Wątek z powodu upałów, suszy na dłuższy czas zamarł, no bo co pokazywać suche badyle. Najpierw w maju nadmiar opadów nas denerwował, a później w czerwcu przyszły tropikalne temperatury trzy dni termometr pokazywał 48 st i to prażące słońce wystarczyło, aby wszystko zaschło w oczach. Nagromadzona deszczówka szybko kończyła się, na szczęście mam studnię, która jest niezbyt głęboka i woda z niej ratowała mi pomidory i paprykę. Z warzywami na dobre pożegnałam się wszystko wyschło, ziemniaki malutkie wykopuję je już ugotowane.
Piaski tak mocno się nagrzewały, że nie można było dotykać bo gorące. Takiego złego roku nie pamiętam, owszem miałam ogród zwiędnięty, ale był to wtedy środek lata przełom lipca sierpnia.
Rabatki kwiatowe wyglądają paskudnie, wszędzie sterczą wysuszone kikuty, część już wycięłam reszta zostawiona z nadzieją, a może odbiją, zakwitną. Tak trzymam floksy, przetaczniki, rudbekie, jeżówki, wiem że to one w tych miejscach są, bo obecnie nie do rozpoznania. Wiele roślin straciłam bezpowrotnie, krzewy również wyglądają fatalnie, żal patrzeć.
Deszcz wyczekiwany bardzo długo, dzisiaj w końcu dostąpiliśmy tego szczęścia, dwa razy po 20 minut padało, powierzchownie skropiło, ale teraz świeci słońce więc szybko wszystko obeschnie. Jedynie cieszy mnie, że coś do pojemników deszczówki nakapało.
Mam zdjęcia z maja i początku czerwca i te będę zamieszczała, bo obecnie nie ma czym się pochwalić. Nawet liliowce, które do tej pory uważałam za terminatory zastrajkowały.
Irenko w tamtym czasie moja radość była chwilowa, dopiero dzisiaj można było cieszyć się deszczem. Dziękuję za rozpoznanie mojego oregano, nie zdążyłam go obciąć i wysuszyć bo samo mi zaschło
Iwonko z dużym opóźnieniem odpisuję, deszczu jak na lekarstwo, musiałam odpuścić, susza mnie w tym roku przerosła. Nie daję rady, po 10 ciężkim wiadrze mam dość, upały mnie wykańczały. Przykro mi pisać, ale hortensja od Ciebie, krwiściąg, który przeżył trudy podróży w moim ogrodzie nie dały rady. Dzisiaj wyciągałam z rabatek znaczniki, ileż ja nasion posiałam i nie wykiełkowały, a te co zdążyły skiełkować wyschły na pieprz, tak mam z aksamitkami

Takiego roku nie pamiętam, chyba wszystko się przeciwko mnie odwróciło.
Aniu wiosna to najpiękniejszy czas dla mojego ogrodu, jest kolorowo, a później jak upały zawładną to żal patrzeć. Nie potrafię wszystkiego podlać, zresztą choćbym chciała nie mam czym i nie mam siły dźwigać ciężkich konewek.
Piwonia Coral Sunset jest cudowna, ponieważ zakwitła mi w tym roku pierwszy raz jednym kwiatem to ją tak z zachwytem dopieszczałam miłym słowem. Warto ją mieć, teraz bym kupiła ze trzy kłącza, aby piękno od razu było widoczne w większej grupie.
Marta wiem jak Ty kochasz piwonie, ja mam kilka odmian po cioci, przenosiłam ze starej działki, od dwóch lat kilka nowości dokupiłam, ale jeszcze nie wszystkie mi kwitły. Szkoda tylko, że tego roku tak krótko kwiaty się utrzymywały, za krótko kwitły.
Kolkwicja tego roku kwitła bardzo obficie, teraz jest zasuszona, mam nadzieję, że nie na dobre.
Basiu dziękuję postaram się pamiętać, mam oregano. Deszczu mamy cały czas za mało, paskudny ten sezon dla naszych ogrodów.
Na razie muszę zmykać do kuchni, pozostałym gościom odpowiem później.
Aby nie było, że tylko narzekam, pochwalę się, że od wczoraj konsumujemy własne pomidorki, na takie smaki czekam cały rok
w wędzarni zadomowili się nieproszeni goście, na razie boję się je ruszać, sama chyba nie dam rady ich eksmitować
wspomnienia kwitnącego ogrodu
