Basiu - różne są opinie o Gardenii. Gdybym miała bardzo daleko, na pewno specjalnie bym na nie nie jechała, ale że sa tuż pod nosem, to grzechem byłoby nie skorzystać. W przyszłym roku na pewno bliżej zainteresuję się środkami ochrony roślin.
Daysy - ceny na Gardenii nie różniły się od tych w szkółkach czy w sklepach, na promocje nie ma co liczyć. Do tego trzeba dodać 20 zł za bilet wstępu. Jeśli więc ktoś chce przyjść tylko po to, by zrobić zakupy, to trzeba się zastanowić czy warto. Natomiast jeśli człowiek ma ochotę popatrzeć, co oferuje branża ogrodnicza - to warto.
Tolinko- Mme Izaac kupiłam pod wpływem Miłki daliowej, ona chwaliła, więc się skusiłam. Sadzonka była całkiem ładna, choć korzenie nieco wysuszone, więc całą noc moczyła się w wiaderku z wodą. Teraz już rośnie w gruncie i mam nadzieję, że miejsce jej będzie odpowiadać. Zazdrościć będziesz nam Gardenii wtedy, gdy przyjadą na nią wystawcy międzynarodowi. Teraz są to targi krajowe ( w zdecydowanej większości). Szkoda, bo co roku mam nadzieję, że wystawią się różani szkółkarze z innych państw. To by dopiero była atrakcja!
Iwonko - oj, myślę, że na jednym ciemierniku by się nie skończyło! Na targach bardzo łatwo wydać pieniądze, człowiek kupuje, a potem dopiero się zastanawia. Poza tym w tłoku, a ten był ogromny, niefajnie się kupuje, wierz mi. Trzeba też uważać na kieszonkowców, bo dla nich taki tłum to prawdziwa gratka.
Jadziu - chyba naprawdę stałyśmy się wybredne. Na różanych stoiskach najwięcej było róż, które są "chodliwe i znane", a te już przecież mamy. Dlatego tak długo wybierałam swoje 3 różyczki. W dodatku nie mogłam dojrzeć ich nazw, więc pani cierpliwie mówiła mi, jakie róże są w sprzedaży. Kiedy zorientowała się, że nie chodzi mi o te, które każdy chce mieć ( duże, pełne, pachnące, powtarzające), zaproponowała pustaczki, których w ogrodzie mam najmniej. I to był strzał w dziesiątkę, taką mam nadzieję.
April - co się odwlecze, to nie uciecze, za rok może Ci się uda odwiedzić nasze targi. Dla Open uszykuj więcej miejsca, ona rozpycha się i rozpycha. I to jest jej zaletą. Uwielbiam takie pokaźne różyczki, delikatne i wielkie.
Krysiu - obie wiemy, że M. musi mieć pracę, żeby był czymś zajęty i nam nie przeszkadzał, prawda? Też się zastanawiam, gdzie wsadzę różyczki, które niedługo przyjadą, bo te z Gardenii już rosną w ziemi. Żeby mieć więcej miejsca, powinnam wyrugować drzewka owocowe, a na to nikt , nawet ja, nie chce się zgodzić. Niestety nie możemy mieć wszystkiego, czego byśmy chciały, także róż. Może dlatego te, które mamy , są dla nas tak cenne.
A teraz przeglądu róż w poszczególnych latach ciąg dalszy
Schneewittchen ( 2014 - 2016)
Śnieżnobiały, delikatny kwiat uwodzi subtelnością. Pięknie już z daleka wyglądają kwiaty zebrane w pęczki, ale pojedynczy kwiat też łapie za serce. Nie ma najlepszego miejsca, rośnie w półcieniu i może dlatego dotąd nie osiągnęła wysokości, o jakiej piszą w szkółkach. Należy do róż średnich, ma może 1m - 1,2m. Ponieważ rośnie przy Parole, wygląda na jeszcze niższą niż jest. Za to szerokość mnie całkowicie zadowala. Na pewno ma ok. 1m. Moja Iceberg ( bo to jej druga nazwa) wymaga podpórki, ma zbyt cienkie pędy i nie utrzymuje sztywności, podczas kwitnienia. Wydaje mi się, że jest trochę mniejsza niż w wielu innych ogrodach i może nawet mniej kwitnie, ale nazwa w tłumaczeniu: Królewna Śnieżka wydaje się właściwa dla tej róży i tak samo piękna jak sam krzew. Do wad należy to, że łapie plamistość. Pod koniec sezonu była zupełnie golusieńka.
Super Star 2014 - 2016
Ciekawy kolarowy kolor i klasyczny kształt samego kwiata to bez wątpienia największe zalety Super Star. Początkowo rosła w drugim rzędzie niedaleko Ghity i Piano, ale nigdy nie rozrosła się tak jak one. Wydawało mi się, że będzie silną różą, bo pedy wypuściła potężne. Niestety przez trzy lata ( w trzecim roku została przesadzona) nie rozkrzewiła się na tyle, by stworzyć jakiś wyjątkowy okaz. Po ubiegłorocznej zimie zamarły jest pędy i zamiast nich pozostały kikuty. Próbowała się odrodzić, ale szło jej to dość opornie. Nadal ma dwie odnogi i kilka zaledwie bocznych pedzików, bo na pewno nie są to pędy. Pachnie, ale bardzo delikatnie. To piękna, naprawdę piękna róża, ale w moim ogrodzie czegoś jej chyba brakuje. Ciekawa jestem, czy w tym roku się rozwinie, bo większa była w 2015 r niż rok później.
