Madziu
Tak to już jest, że kiedy ogród dojrzewa i rośliny są coraz to bujniejsze, już nie tak łatwo posadzić kolejne, nowe w ogrodzie.
W tym sezonie postawiłam na tulipany. Wiosną jest tak miło, kiedy zakwitają w ogrodzie.
I chociaż sporo ich posadziłam , to i tak pewnie na wiosnę odsłonią mi się miejsca, gdzie mogłabym ich więcej posadzić.
Ale mój ogród jest bardziej skupiony przy domu. U Ciebie to już inna sprawa. Większy teren i sporo kwitnących krzewów.
Na pewno kolorów wiosną Ci nie zabraknie.
Jagódko
Kiedy zdążyłaś zrobić to zdjęcie ?
Owszem , ten kawałek może się podobać, ale mnie razi tam jeszcze jaśniejący nowością mostek i świeżo odrestaurowane oczko.
Jak już nieco zszarzeje kolor desek na mostku a kamienie porośnie mech, to będzie dopiero to, na co czekam.
A tak w ogóle, to Ty masz również piękne widoki ze swojego tarasu, może nawet piękniejsze, bo widziałam u Ciebie taki porządek , jakiego u siebie dopatrzyć się nie mogę.
Marysiu
Fotek i opowieści jeszcze trochę będzie .
Ze zmianami na rabatach , cięciem i podcinaniem krzaków też postanowiłam zaczekać do następnego sezonu.
Po prostu nie wyrabiam z czasem a i pogoda nie zachęca teraz do takich rewolucji.
Oleńko
Dzięki za miłe słowa. Na promocję i ja okazałam się podatna i tak dokupiłam jeszcze ponad 30 cebul.
Ale też zdążyłam je posadzić. Chyba, że jeszcze coś mnie skusi....
Grażko
Z tym niewolnictwem to masz rację. Na własne życzenie i własny koszt...... bez przesady.
Oczywiście , jeszcze nie zakończyłam sezonu całkiem. Czeka mnie , podobnie jak i wszystkich "zarażonych różyczką"
kopczykowanie, układanie i okrywanie różanych krzaków.
Mario Sasanko
Na razie zamiast jednej z moich starych zniszczonych pergoli kupiłam znowu coś podobnego.
Może kiedyś trafię na jakiegoś człowieka, który za niewielkie pieniądze coś by pospawał.
Teraz można dostać różne elementy do budowania ogrodzeń z metalu. Może z nich by tak coś pokombinować ?
Stasiu
też tak myślę, że mam księcia.....

Dzięki za link.
Przekonała mnie jedna jego cecha - ekspansywność.
Posadziłam kilka na rabacie , a one tak się rozłażą, że duszą mi inne rośliny.
W sumie na początku nie wyglądało to tak. Raczej trudno było go uchować.
Tym bardziej, że po zimie nie pokazuje się od razu.
Alu kochana
I znowu mamy coś wspólnego , oprócz klimatu.
Taką historię z kominem też już przerabialiśmy.
I było to zimą, kiedy nagle przyszło ocieplenie i padały obfite deszcze.
Majstrzy , jak zwykle, okazali się bezradni i tylko determinacja i poświęcenie mojego M, sprawę rozwiązały.
Mimo ponurej pogody życzę miłego tygodnia.
Do następnego wpisu
