
Monia, no tak średnio się doczekałam, na mojej "grządce kwiatowej nr 1" wciąż jeszcze nic nie zakwitło :P Ale kto wie, może do zimy się doczekam.
W innym miejscu zamiast nasion zaczęłam sukcesywnie wtykać siewki i ma to zdaje się większy sens, bo teraz efekty są takie:


Zakwitła mi też Cinderella, co prawda póki co nie przypomina form ze zdjęcia, ale pewnie jeszcze się rozwinie:


Druga, żółta róża, jeszcze nie otworzyła pąków:

A to jest moja "grządka wstydu", jedna z trzech. Po przekopaniu nie wybrałam z niej korzeni, więc co dzień w zasadzie mogę wybierać nowe odrosty perzu. Zaczelam tam wtykać nasiona już w marcu. Wetknęłam kulistą marchewkę - nie wzeszła. Rumianek - nie wzeszedł. Miechunkę - zero. Fiołki - nic. W końcu się zirytowałam i powtykałam tam cebulki cebuli jadalnej i te wreszcie dziarsko ruszyły już po paru dniach - a był to już czerwiec. Ostatnio patrzę, a teraz w lipcu zaczęły się między cebulą pojawiać zalążki rumianku... fiołków... Ech :P

Naparstnice z bliska

Połowa lipca, a ja dopiero obserwuję pierwsze truskawki:

I poziomki, wczoraj zebrałam cztery sztuki ;)

Tak wyglądają skrzynie z warzywami. Od dołu licząc, 1. Rukola, która poszła w kwiaty a nie w liście i wschodzący koperek, 2. Sałata, dokoła niej wschodząca powoli marchew, której na zdjęciu nawet nie widać 3. Seler korzeniowy kupiony w formie siewek i całe szczęście 4. Rzodkiewka, która poszła w kwiaty zamiast w korzeń i wschodzące więcej sałaty.

Tu na pierwszym planie czosnek, na drugim jarmuż, na trzecim zioła.

A tak w ogóle to znowu mamy po dwanaście stopni, co za lato parszywe. Nie ma się co dziwić, że nic nie rośnie.