czarny pisze:A czymże Ci tak podpadły

Źle się nam zaczęło, więc trochę się zraziłam. Najpierw trafiło mi się nie to, co powinno - zupełnie inny egzemplarz, niż miał być.
Nie byłby to pewnie problem, bo ja nie jestem jakaś specjalnie wymagajaca, ale nie spodobały mi się raz, że kształt, dwa, że ciernie tego, co dostałam. Nie dość, że słupek, to jeszcze wynędzniały. I w dodatku z miejsca zaczęło je coś żreć.
Wstyd się przyznać, ale nie wzbudziły we mnie ani krzty litości, od poczatku maja u mnie gorzej niż u macochy i stoja wśród dogorywających.
No dobra, w maju przywiozłam sobie co nieco ze Słowacji...
Poza tym na szczęście się kompletnie na tym nie znam, więc jak mi się coś spodoba, to być może do mnie trafi - podstępem pod inna nazwa
piasek pustyni pisze:A czemu się kolezanka do tej pory inspekcikiem nie pochwaliła?
a bo pisałam o tym chwilę temu w watku o szklarniach w dziale "Kaktusy", myślałam, że widzieliście, to co się będę powtarzać
Inspekcik jest
Wprawdzie czuję się z nim nie do końca doskonale - mam wrażenie, jakbym wszystek mój - żywy w końcu - 'inwentarz' zamknęła w klatce...
ale cieszę się, bo na głowę im już zasadniczo nie pada, a i cieplej będzie w coraz zimniejsze noce i poranki
Na starcie wyglądało to tak:
Jest lekko stuningowany - wzmocniona konstrukcja przez skręcenie stolików, dokręcenie dodatkowej poprzeczki w środku inspektu, poza tym inspekt jest przytwierdzony do stolika śrubkami, stolik wkopany troszkę w ziemię, a klapy maja przymocowane sznurki, żeby w razie czego dowiązać do specjalnie do tego celu zamocowanych w stolikach gwoździków. Mam nadzieję, że się to jakoś sprawdzi...
W następnym sezonie zdemontuję co najmniej jedna ściankę, żeby usprawnić wentylację.