Oczywiście że pisane żartem Ale jak by tak spojrzeć na nie w środowisku naturalnym to np. taki notocactus rosnący sobie gdzieś na pastwisku jest po prostu chwastem dla rolnika który wypasa tam swoje zwierzęta Ale dobra obiecuję poprawę
Bardzo dziękuję za miłe słowa .
Wydaje mi się, że już przywykłem do swoich roślin, nie zaskakują mnie, traktuję je zwyczajnie...
W tym kontekście lobiwie są ważne, bo kwitną rzadko, od święta, to zawsze wydarzenie.
Również dlatego czasem zwracam uwagę ku innym istotom zielonym i kwitnącym, sadzę mieczyki, dalie, liliowce, lilie, nawet tulipany .
Lobivia rebutioides L566 (z lewej) i L. kuenrichii WR238A
No i to jest to, co tygrysy (czy tam kto) lubią najbardziej . Przynajmniej ja lubię.
Byłoby u ciebie coś lobiwkowego u ciebie (z numerkami rzecz jasna) na zbyciu. Bo, jeśli się nie mylę, hybrydy chamaecereus, m. in. 'Gold Topas' widziałem na Allegro .
są takie wątki na forum (między innymi Henryka i Tomka), gdzie zaglądam i podziwiam nie pisząc nic, bo ogrom zawartej w nich kaktusowej wiedzy powala ten jest kolejnym, więc będę po cichu podglądać i podziwiać
Mariusz DLW pisze:Lobivia rebutioides L566 (z lewej) i L. kuenrichii WR238A
Piękne kwiaty. Mała uwaga - lokalizacja L566 to Amblayo. Zatem roślinka powinna nazywać L.amblayensis. Dokładnie wygląda to tak:
Field number: L 566
Collector: Alfred Bernhard Lau
Species: Lobivia amblayensis v. albispina
Locality: Amblayo, Salta, Argentina
Altitude: 2800-3000m
Date: 10/11/1970
Notes: together with L565
W naturze są bardzo podobne do L.rebuioides/L.densispina, trochę bardziej się krzewią i chyba w kulturze rosną bardziej w górę niż typowe kajtki z Quebrada del Humahuaca.
Dzięki, Tomek, za wyjaśnienia.
Ja wprawdzie nie odróżniam tej od rebutioides (od densispiny tak, zupełnie inne ciernie), ale skoro to amblayensis, to amblayensis.
Poprawię etykietę.
Ciekawe, że ona jest z nasion kupionych od hodowcy Gymno (Czecha) i chyba wiem, skąd on mógł mieć nasiona Lobivii. Z całkiem przyzwoitej kolekcji .
Może dlatego, że, jak podejrzewam, nasiona pochodziły z kolekcji tego Czecha, który Fischerowi pomaga w zapylaniu itd. Na pewno go znasz. On nie ma bardzo "naukowego" podejścia, nie sądzę, żeby chciał zmieniać etykietki, ale kolekcja ciekawa.
Te moje rosną jak zwykłe rebutioides - może są skundlone .
Dla odmiany coś bardzo zwyczajnego - Lob. aurea callochrysea WR47:
Mariusz DLW pisze:
Dla odmiany coś bardzo zwyczajnego - Lob. aurea callochrysea WR47
Może i zwyczajne ... ale za to jakie piękne
Jak oglądam fotki twoich kaktusów, to widzę na nich roślinki, które kochają swojego pana i wdzięcznie się prezentują.
Bardzo dziękuję za miłe słowa.
Co do zwyczajnych - jakoś tak się utarło, że grupa L. aurea jest uważana za mniej ciekawą niż inne. Może dlatego, że rosną niżej niż inne (w sensie m n.p.m.), może dlatego, że część z nich jest dość chwastowata w ojczyźnie. Kwiaty prawie zawsze żółte, z wyjątkami (biały lub czerwony u dobeana).
Kilka mi padło w zimie - za zimno im było w temperaturze, która dla większości lobiwii jest ok.
To fakt, L.aurea to jedna z najpopularniejszych lobiwek, rosnąca na ogromnym obszarze Argentyny. Jest kilka takich chwastowatych gatunków Lobivia, które zasiedlają ogromne połacie, choćby L.ferox, L.pentlandii, L.pugionacantha, L.cinnabarina/acanthoplegma czy L.maximiliana.