Wandziu, The Prince trudno dostać, ale jest piękna nowa angielka - Munstead Wood.
Z tego, co czytam, większość osób sobie chwali tą angielkę.
Aguś, Tobie tez napomnę, że wybierając ciemne róże Austina warto przyjrzeć się Munstead Wood.
Mnie też kusi..
Gosia, mój Othello też tak kwitnie, nawet o tym napisałam, że ma zmienną barwę, raz bardziej w czerwieni raz w fiolecie. W zależności od pogody.
Santa Rose bardzo podobna kształtem do Hermosy, ale chyba bardziej różowa. I wyższa.
Moja Hermosa rośnie przy samej ścianie domu i to od południowej strony, więc nawet jej nie okrywam.
Joasiu, i tak długo wytrzymałam
Danusiu, szczerze mówiąc moje róże na pniu też mnie nie zachwycają tak, jak te krzewiaste. Słabiej mi rosną, są mniej wigorne.
W dodatku Othello jest kapryśny i nie każdemu dobrze rośnie. Nie wiedziałam, że można go dostać na pniu.
Evuś, Grażynko, Aguś
Moni, jeszcze nie wiem czy chcę tą pracę.
Jak będę pewna i będę mieć umowę w rękach to się pochwalę. Ale to nie jest to, czego szukałam, ze względu na rękę nie nadaję się do pracy w moim zawodzie

. Tak więc wróciłam do zawodu sprzedawcy...
Iwuś, ale szaleństwo
Róże pomiędzy Twoimi iglaczkami będą smakowicie wyglądać
Oliwko, chyba tak. Czytając opinie o Othello, muszę przyznać, że mój się wybił ponad to
Alinko, tyle róż to wcale nie mało. Miałam podobną ilość w pierwszym sezonie, gdy mnie wzięło na róże

. Przeglądam Twój wątek działkowy, jest co poczytać.
Krysiu, oby pokazał. Mój Abraham ma na to ostatnią szansę w tym sezonie.
-- N 15 sty 2012 23:15 --
Dziś prezentuję ostatnie dwie austinki.
Moje ulubione. Ich siła wzrostu, obfitość kwitnienia (jak na młode sadzonki) i te kwiaty... Ach
Już nie mogę się doczekać tego, co mi pokażą w nadchodzącym sezonie
Spirit of Freedom
kwiaty tej róży są tak puchate, że dobrze czuć je w rękach. Pod wpływem ich ciężaru pędy oczywiście się uginają i do zdjęć każdy kwiat trzeba podtrzymywać. Ale to sama przyjemność.
Zapach intensywny, cudny

.
Silna róża, przeżyła dwa przesadzania bez widocznego uszczerbku na zdrowiu, jakby nie zauważyła zmiany miejsc

.
Nie choruje mi a kwiaty zbytnio nie przejmują się ani upałem ani deszczami.
Teraz żałuję, że nie dostała mi się wersja pnąca, to dopiero byłaby radość za kilka lat...
The Wedgewood Rose
kreacja Austina z 2009r, moja ponoć (w sumie to nie jestem do końca pewna..) w wersji pnącej.
Przyjechała do mnie prosto ze szkółki Austina, dzięki Danusi Młoźniak

.
Prawdziwa niespodzianka i prawdziwa radość
To była miłość od pierwszego wejrzenia, ja mam chyba świra na punkcie róż, których kwiaty wolą wisieć niż stać na baczność

.
Róża zajęła honorowe miejsce, przy jednym z filarów podtrzymujących balkon. Kwitła cały sezon, do dziś na krzewie są pąki i kwiaty, które nie zdążyły się rozwinąć.
Nie chorowała, choć pogoda była często deszczowa.
Wydaje mi się, że będzie rosła szybko i wygląda na silną, dobrze rozkrzewioną różę, ale zobaczymy, co pokaże nam ten sezon.
