A ja się nacieszyłam moją lawendą

. Wczoraj poszłam podlewać patrzę, a tam kilka siewek ma obgryzione liście, zostały same kikuty. Myślalam, że może ślimaki lub inne gadostwo przylazło w nocy i obżarło. Zrobiłam na doniczki kapturki ze starych rajstop, obsypałam doniczki popiołem i spokojnie zostawiłam moje podopieczne na noc. Dziś zaglądam do doniczek, a tam w jednej obgryzione praktycznie wszystkie siewki, a drugiej zostaly cztery. Przyglądam się bliżej, a na środku doniczki siedzi sobie malutka zielona gąsieniczka i się ze mnie śmieje

. Unicestwiłam, a za chwilę wylazła następna, też unicestwiłam. Przyglądam się dokładniej, a tam pod ogryzkami listków siedzi mnóstwo malutkich zielonych gąsieniczek i w najlepsze obgryza moje roślinki śmiejąc mi się w twarz. Wyniosłam doniczki na zewnątrz i sięgnęłam po broń chemiczną. Może chociaż kilka siewek uda się uratować, chociaż wątpię bo miałam już kiedyś styczność z tymi szkodnikami na pomidorach. Nic nie pomagało poza wyrwaniem i zniszczeniem całego krzaka.