Witam wszystkich cieplutko.
Podziwiam Wasze naparstnice z nadzieją, że i mnie się uda. na razie mam problem ze swoją, taką najzwyklejszą. Wiosną (na Wielkanoc) dostałam od mamy dwie sadzonki z rodzinnego ogrodu. Cieszyłam się bardzo, że się przyjęły, że zaczęły kwitnąć. Niestety jakieś 3-4 tygodnie temu zaczęły chorować. Najpierw próbowały je zjeść mszyce, szybko zareagowałam i zrobiłam oprysk rozcieńczonym wyciągiem z czosnku, mszyc nie ma. Miały już wtedy na niektórych liściach rdzawe plamki z dziurkami, na szczęście ten objaw nie postępuje dalej. Zaczęły usychać kwiaty od dołu, myślała, że przekwitają ale to samo zrobiło się z resztą niezależnie od fazy rozwinięcia pąków i wysokości pędu. Pod jedną odkryłam mrowisko ale pod drugą jest "czysto". Trzymają pion, rosną na tej samej rabacie ok. 2-3 metry od siebie pod zachodnią ścianą domu, słońce mają od godz.13-14, bywa gorąco, nie osłonięte od wiatru.
Może ktoś z Was wie co im dolega?

Z nadzieją w jutrzejszy dzień.
Pozdrawiam.