Od sierpnia 2005 miałęm kreta na trawniku (45a). Nie pomagało nic. Ani karbid, ani mikstura z czarnego bzu, ani urządzenia wydające dźwięki. Pomogły świece dymne. Sukcesywnie zacząłem stosować świece dymne poczynając od jednego końca i stopniowo PRZEPĘDZIŁEM intruza. Zajęło mnie to ok. 10 dni i "wpakowaniu" 40 świec w każdy, nawet najmniejszy kopczyk. Połączyłem to jeszcze z pracą kosiarki do trawy pracującej "na sucho" tylko w celu powodowania hałasu. I co się okazało?
NIE MA KRETA. POSZEDŁ SOBIE W ... .
Tak. Świece dymne są najskuteczniejsze. Ale butelki plastykowe ze skrzydełkami też są skuteczne (nie wyglada to jednak zbyt ładnie). Jak na razie mam spokój.
każdy kret, który odchodzi z uwagi na "szykany" ze strony działkowca,wraca prędzej, czy później. Jeśli go zabijesz lub wywieziesz, na jego miejsce przyjdzie inny. Taka jest ich mentalność. Ale uwielbiają turkucie podjadki i inne szkodniki.
Wprawdzie "swojego" kreta przepędziłem świecami, ale przygotowałem sobie już dwie, a docelowo będzie dziesięć "butelek helikopterów" wg Twojego, Erazm, "patentu". Przydadzą się "na zaś...potem".
Tylko skrzydełka wytnij duże (wystarczą 3-4). Przy nawet lekkim wietrze dobrze się kręcą. Pręt, na który będziesz je wsadzał zaostrz. Na razie u mnie są skuteczne. Co do świec dymnych to wkładam je w wykopaną norę po dwie - po jednej z każdej strony. One nie odstraszają, a zabijają.
Mój wujek polecił sposób - aby powtykać w ziemię wiatraczki z odpustu, do kijka przyczepić 2-3 druty (ok 1,5 - 2 metrowe) i wbić końcówki naciągniętych drucików do ziemi. Ja tego nie próbowałam gdyż kreciki ocaliły mi od pędraków część truskawek. Tam gdzie były ich kopce - truskawki pięknie rosły.
Jak tam Wasze kreciki? Ja mam na razie spokój. Ciekawe na jak długo. Chyba po deszczach zwiększą swoją aktywność. Muszę koniecznie kupić świece dymne...
Ja znalazłam też sposób na krety które buszowały koło ogrodzenia działki jak znalazłam kopczyk lub dziurę wołam swojego pieska i każe mu tam kopac i mam wtym roku spokój z nimi jak na razie
póki co, szkód nie ma, kilka niewielkich kopczyków w niezbyt widocznych miejscach, ale to na pewno krecik, bo kopce są okrągłe. Niedawno się wprowadził, niech się podtuczy trochę na moich turkuciach i może pójdzie dalej
Erazm pisze: Ja mam na razie spokój. Ciekawe na jak długo. Chyba po deszczach zwiększą swoją aktywność. Muszę koniecznie kupić świece dymne...
Andrzeju ja na swojej działce mam ustawionych kilka takich butelek , a mimo wszystko krety chodziły . W tym roku , dopiero w poprzedni czwartek krecik usypał kopczyk , ale zaraz następnego dnia potraktowałem go saletrą z cukrem ( stosunek 50% na 50% ) zamiast świecami dymnymi . I jak na razie mam spokój .
Nie wiem czy mi uwierzycie, ale dziś "gołymi" rękoma złapałem kreta pod krzakiem winorośli. Ponieważ „serduszko” biło mu bardzo mocno zrobiło mi się go szkoda i wyniosłem go poza ogród działkowy. Mam nadzieje, ze nie wróci. Pierwszy raz w życiu miałem przyjemność tak złapać kreta. A oto dowód: