
Zauważyłam ślimaki na trawie, ale nie sądziłam, że mogą wejść na schodki..
Jutro porozglądam się wkoło doniczek, pozbieram towarzystwo i wyniosę daleko w pole ;)
selli7 pisze: Ja zrezygnowałam z tych roślin właśnie ze względu na podatność na choroby. Krótko były ładne, szybko rosły, ale też szybko traciły urodę![]()
selli7 pisze:Najczęściej choroba zaczyna się własnie przy nasadzie pędów gdzie utrzymuje się wilgoć po podlewaniu, a także jest mały przewiew i geste liście.Trzeba praktycznie od czasu zakupu i posadzeniu profilaktycznie opryskiwać (od spodu) bo jak choroba stanie się zauważalna gołym okiem jest już za późno i powstrzymać się nie da.
Wykluczyłabym uszkodzenie mechaniczne jako przyczynę, ponieważ we wszystkich trzech korytkach objawy dla tej odmiany (i tylko tej!) są te same, przy czym bardzo uważnie każdego dnia obserwuję kwiaty i łodygi, żadna z nich nie była wyłamana... Różnica to zaawansowanie "choroby" i sfotografowana sadzonka jest w najgorszym stanie. Pozostałe dwie sadzonki są (póki co) nadal rozkrzewione, jednak suchość liści i łodyg wyraźnie postępuje, obawiam się, że te również uschną na tyle, że z czasem wiatr bez większych trudności je wyłamie...botanik1 pisze: może to być uszkodzenie mechaniczne (nadłamana łodyga) albo choroba grzybowa (grzyby rozwijają się w wiązkach przewodzących zatykając je, przez co łodygi i liście wiotczeją, zasychają, a roślina stopniowo zamiera).