Witam gości w lipcowy niedzielny poranek
Trochę mnie nie było, ale dom i niedyspozycja prawego nadgarstka skutecznie odstawiły komputer (przynajmniej pisanie) na dalszy plan.
Lusiu, gości z domkami na grzbiecie ci u mnie dostatek...Mogę podrzucić jeśli Pani sobie życzy

.
Wędruję z Tobą po Gdańsku i kociewskich bezdrożach podziwiając wiedzę i znajomość dzikiego ogrodu

. Korzystaj z lata
Zapraszam

.
Ewo, taka pozycja już mi chyba pisana

. Nie przymierzając- jak niewolnik pół życia na kolanach, a reszta w głębokim skłonie
Jak to ogrodnik -przesadzam. Siedzę często pod czereśnią, a nawet bywa, że leżę pod gruszą...najczęściej jednak chodzę z kawą i aparatem po
rozczochranym.
Cafe -trochę kaprysi (może dlatego, że przesadzana), kwiaty oryginalne, ale nie trzymają się długo i wrażliwe na deszcz.
Ale Ty już to wiesz, że życie z królewnami, nie jest usłane różami...
Marysiu, moje firletki tez dopiero niedawno pokazały potomstwo. Sieweczki jeszcze niewielkie i jak Ciebie-niewiadoma kolorystyczna...Liczę na białe poletko.
Kolejne nasionka już niedługo będę zbierała. W razie nieudanej (amarantowej próby) poczynimy kolejne.
Jeżówki mnie nie lubią

, a ja je kocham

. Nie wiem, co robię nie tak...
A może tak odwiedziny w rozczochranym z Madzią

...
Gosiu, Old Port u mnie w ma trochę ażurowego cienia może stąd jego bezproblemowość. Heidi w pełnym słońcu, rzekłabym, że na plaży. Spisuje się bez zarzutu. Myślę, że pomysł z przesadzeniem
