Smętne i deszczowe dzień dobry!
Długą przerwę w pracach ogrodowych funduje nam przyroda. Ogrody jednak nabrały niesamowitej w odbiorze soczystości - napatrzeć się nie mogę na tę wszechogarniającą zieleń.
W planach mam dziś sprawy domowe, muszę też pojechać na pocztę. Nie mam pomysłu na obiad, ale może zrobię tradycyjne mielone z ziemniakami i buraczkami?
Dobrej środy!
Dorotko, moje oczko wodne sięga mi prawie do pasa - wiem, bo wchodziłam do niego w woderach ;-) Także w mojej opinii jest głębokie - zimuje w nim kilkadziesiąt ryb.
Miło mi, że zechciałaś przysiąść na ławeczce... wczorajsze popołudnie było przez jakiś czas naprawdę urocze - tylko robić zdjęcia!
Dosiu, dziękuję za odwiedziny!
Jagódko, każdy z nas cierpi na brak czasu - zajęć w domu i ogrodzie nie brakuje, są też inne obowiązki... w efekcie, czasu na aktywne forumowanie mało... ale kiedyś nadrobimy ;-) Cieszę się jak zwykle z Twoich odwiedzin oraz pochlebnych słów pod adresem ogrodu!
Ewunia, goście mili, aczkolwiek dość łakomi ;-) Dobrze, że oczko głębokie, z różnymi zakamarkami - liczę, że zdecydowana większość ryb zdążyła się schować... zastanów się nad rybami u siebie...
Robaczku, dziękuję pięknie! Wyobraź sobie, że w tym roku nie zrobiłam wertykulacji, więc trawnik nie jest w super kondycji, zwłaszcza że chwasty mocno dają znać o sobie. Z daleka jednak jest zielono - to najważniejsze

Dziękuję za miłe słowa!
U Ciebie nie widać, żeby coś działo się nie tak z trawnikiem... PanM u nas nie jest zadowolony z murawy - gdyby nie koszty, pewnie zleciłby zerwanie wszystkiego i ułożenie trawnika z rolki. Na szczęście nie ma takiej możliwości. Dosiewki i ja muszę zrobić - działalność krecia.
Miłego dnia!
Bogna, dziękuję za wizytę! To prawda, po opadach zrobiło się bardzo zielono - przyroda rwie się do życia, a krzewy i drzewa masowo pokrywają liśćmi. To piękny czas. Ja wyczekuję maja, kiedy to zakwitną azalie i rododendrony.
Muszę wstąpić do kilku ogrodniczych po świętach - czekam właśnie na dostawy pelargonii, petunii i innych jednorocznych. Czy na Krakowskiej był już wilczomlecz Diamond Frost? Bez niego, nie wyobrażam sobie donicowych kompozycji

Super zakupy poczyniłaś - na grujecznika i ja poluję. Umówmy się po świętach u Grąbczewskich - co Ty na to? Coś nam nie po drodze, żeby się wiosną spotkać...
Moniko, oj tak - obawiam się, że kaczki zapamiętają sobie adres jadłodajni ;-) Następnym razem, będę delikatnie wypraszać ;-)
Co do pracy, to dobrze chociaż, że zdarzają się te stresujące dni jedynie od czasu do czasu, a ogólnie, zajęcie przynosi radość i zadowolenie. Na szczęście, nie masz do czynienia z korporacyjną presją i wyścigiem szczurów.
Na święta też wiele nie szykuję: żurek, sałatki dwie, jajka, jakieś mięsiwo. Sernik chyba kupię i już.
Pozdrowienia!
Ewo, komentarz dotyczący fast-food'u bardzo adekwatny!

Ciekawam, ile jeszcze razy parka odwiedzi moją jadłodajnię ;-)
Zasypanie oczka odpadło w przedbiegach - to był pomysł desperacji i nierealny jednocześnie. W sezonie, zbiornik zarasta i stanowi piękny akcent w ogrodzie - pozbycie się go byłoby nieodpowiedzialne!
Zimno dziś, buuu...