Nie wiem jak sie powinno, ja nie fachowiec, robie to na nosa. Tne 2-3 liscie ponizej wierzcholka i tuz nad kolejnym lisciem - chodzi o to, zeby zostal maksymalnie dlugi ogonek pod najnizszym "kolankiem" (wezlem?) pedu, ktory chce ukorzenic bo ketmia wypuszcza korzonki z lodygi a nie z wezla jak np. fuksje czy bluszcz. Dolne liscie pedu usuwam zeby zminimalizowac transpiracje, a tym samym zapotrzebowanie na wode, zostawiam wierzcholek i 1 lisc ponizej. Lodyga w ukorzeniacz i gleboko w ziemie. Mieszam zwykla ziemie z piaskiem bo nie mam perlitu, ale kiedys uzywalam zwyklej, kupnej ziemi i tez dawalo rade. Hibiscus korzeni sie dosc dlugo, wiec trzeba cierpliwie czekac. Czasem mi gubily tego jednego liscia - nie problem. Do ukorzeniania pakuje pod kufle, worki - cokolwiek takiego, ale trzeba podwietrzac zeby sie grzyby nie przywlokly. W sumie "materialu" masz pod dostatkiem wiec powodzenia!
A! Z doswiadczen z fuksjami wiem, ze jak ukorzeniam 5 sztuk jakiejs odmiany ktora mam, to sie przyjma wszystkie, a jak gdzies skubne jedna jedyna i zalezy mi zeby sie ukorzenila, to akurat ta MUSI pasc.

Chyba wiec obowiazuje zasada "im mniej Ci zalezy, tym pewniej sie uda".