Witam wszystkich milusińskich ,pogoda u mnie mnie okropna, wiatry szaleją,a rana była taka śnieżyca 100lecia ,na niebie czarno ,na ziemi biało i znowu wszystko zasypane ,teraz już nie sypie ,tylko topnieje ,nie idę dzisiaj do ogrodu i basta .
Sabinko,to prawda,że się tęskni,ale chociaż jeszcze trochę odpoczniemy ,teraz można bawić się sianiem ,ja jestem zadowolona z Heidi Klum,może pod koniec lata jakieś plamki wyjdą ,ale w ciągu lata jest dobrze,fajnie się rozrasta i ma piękny kolor i duże kwiaty,ja też u was oglądam tam i z powrotem ,nie można się nasycić ,pozdrawiam
Mariusz,piszesz tyle miłych słów ,że mogę się tylko cieszyć ,że ogród właśnie tak dorośleje ,te łuki porośnięte są listkami ,to przyniesione z brzegu lasu dzikie siewki,wyrośnięte do góry sadzonki buka i wiązu,miały być same bukowe,ale mąż poszedł wczas na wiosnę,bo go wysłałam i nie rozróżnił,bo nie było jeszcze liści i co rosło wysokie a w miarę cienkie ,żeby sie dało wysoko spiąć wykopał i przyniósł, ,wsadziłam te 4 sztuki tak ,żeby było swobodne przejście ,na górze spięłam gałęzie drucikami w łuk i podcięłam boczne gałązki,tak podcinam co roku na wiosnę ,żeby się w poprzek nie rozchodziły ,tylko zagęszczały,mogłam posadzić jeszcze dwa z trzeciej strony i byłaby malutka altanka ,a zielony dach byłby ze spiętych gałęzi na górze,zawsze można dosadzić ,ale będą teraz łyse w porównaniu z tym co już osiągnęłam ,można zrobić taką żywą altankę w postaci sześcioboku i wtedy w środku będzie więcej miejsca,a wiąz i buk świetnie nadają sie do cięcia i formowania i za parę lat powstaną mocne filary o jakiej chcesz grubości i zielony dach,jeżeli coś niejasno napisałam to pytaj,pozdrawiam
Grażynko,bardzo bym chciała te pomidory mieć własne ,bo je uwielbiam i nie ma jak swoje ,nie robiłam pomidora 25 lat i z takim niedowierzaniem wracam i lękiem ,żeby się udało ,teraz zajmuję sie kwiatami ,więc coś zawsze będzie ,ogród się rozrasta ,tylko do pracy ciągle ja ,znowu sobie na wiosnę pofruwam

,pozdrawiam
Marysiu,ślicznoty nie tylko z przed domu,ja nie jestem w stanie tych wszystkich róż pokazać ,ta róża o którą pytasz to Maria Teresa,a te fioletowe kłosowe kwiaty to Krwawnica,ja też teraz zaczynam sie zapadać ,bo ziemia odmarza ,zwłaszcza na wejściu do ogrodu,codziennie robię troszkę porządków,żeby na wiosnę było mniej roboty,pozdrawiam i miłego weekendu życzę
Ewelina,aż jestem dumna za te pochwały

,o żadne kwiatki nie dbam szczególnie ,bo nie miałabym czasu,sadzę i muszą rosnąć ,tylko przed sadzeniem kopię pod róże dziurę daję ziemi próchniczej ,potem obornik potem znowu ziemię i sadzę i jak to jest dopracowane to potem nie robię już nic ,na każdą wiosnę daję trochę obornika na start ,potem rozdzielam po trochę nawozy potasowo fosforowe jak pod wszystkie kwitnące,oczywiście jak mam chwilę czasu ,te zielone łuki opisałam wyżej Mariuszowi ,bo też o nie pytał,na tych łukach rosną listki ,bo to są łuki z buka i wiązu,pozdrawiam
Eluś,też tak sobie tłumaczę ,ale czasem to tak trudno zrozumieć

,mam ogród na wyciągnięcie ręki ,ale czasem dni upływają ,a ja nie mam czasu dla niego,bo ciągle jest coś ważniejszego,u mnie ptaszki coś zamilkły ,już porządnie śpiewały ,a teraz przy tych wiatrach cisza,pozdrawiam i miłej niedzieli
Kasiu,miło sie patrzy na nasze letnie zdjęcia i ma sie tą chwilę zapomnienia,po Twoim wpisie odważyłam się zaglądnąć do Gunnery,więc donoszę ,że pięknie przetrwała zimę ,opatuliłam ją takim plastykowym wózkiem ,potem dużym kartonem ,potem workiem wypchanym sianem ,potem jeszcze większym pudłem kartonowym i a z boków obsypałam popiołem ,żeby z boku mróz nie wszedł ,zawsze jeszcze pod wózek plastykowy dawałam drobne wióra,nie miałam tej jesieni tych wiór i były w środku tylko liście Gunnery,ale dało radę chociaż u mnie długo było -26 stopni mrozu i tak naprawdę to się o nią martwiłam,pozdrawiam
Iwonko,oglądając wspomnienia zapominamy choć na chwilę o problemach i troskach ,a wszędzie jest ich pełno,pozdrawiam
Gosiu Margo2,to prawda są u mnie różnorodne rośliny i nie umiem z niczego zrezygnować,chyba kocham je wszystkie ,każda coś wnosi do ogrodu ,ich urok i wdzięk są nieocenione ,róże kwitną bardzo to prawda,ale ja uważam ,że to przygotowane miejscówki do sadzenia powodują ten efekt,szałwia siedmiogrodzka ,o którą kiedyś pytałaś ładnie przetrwała zimę ,mam różową i białą i obie są nienaruszone po tych wielkich mrozach u mnie ,pozdrawiam
Gosiu PEPSI,jak mi miło,że nie tylko ja kocham ten ogród

i taka jestem dumna ,ze i Tobie się podoba

,róż mam tyle ,ze chyba nie potrafię wszystkich pokazać ,przed sadzeniem przygotowuję im dobrą miejscówkę ,czyli do dziury wsypuję ziemię próchniczą ,mieszam trochę z gliną ,potem obornik i potem znowu ziemię czarną z worka i sadzę i widać jak już w pierwszym roku świetnie sobie radzą ,potem każdej wiosny idzie obornik a w ciągu sezonu nawóz potasowo fosforowy co jakiś czas wszystkim kwitnącym roślinom i różom też ,pozdrawiam
Tereniu,i Ty też kochasz ten ogród to już pękam z dumy

,koniecznie musisz pospacerować w realu,obiecaj mi to ,ze przyjedziesz,pozdrawiam
