Loki,
W moim regionie zeszłoroczne kwietniowe przymrozki również sporo napsuły.
Z bylinami nie miałam problemu, ponieważ wegetacja w moich stronach rusza późno.
Za to oberwały magnolie, w których soki krążyły już bardzo intensywnie.
Niektóre okazy straciły znaczną część korony.
Odbiły później, jednak zanim wrócą do poprzednich rozmiarów i obfitości kwitnienia upłynie jeszcze trochę czasu.
Cóż, tak to jest z ogrodami...
Jednak z perspektywy czasu widzę, że tak czy siak natura radzi sobie ze wszystkimi przeciwnościami.
Starsza część ogrodu doświadczała już wielu przeciwności losu, a jednak większość roślin doskonale sobie poradziła.
Niestety, sadząc różne egzoty musimy liczyć się ze stratami i niby świetnie się o tym wie, ale kiedy widzi się szkody to szlag człowieka i tak trafia.
Karolino,
bezśnieżny mróz przy rozkręconej wegetacji bywa groźny.
U mnie rzadko się to zdarza, mieszkam w miejscu, w którym występuje sporo opadów ze względu na specyficzne ukształtowanie terenu i bliskość morza.
O wawrzynka nie martwiłabym się za bardzo.
Jego bracia i siostry rosnący w moim ogrodzie również mają ukształtowane pąki, mróz był spory, a górna część rośliny nie była przecież przykryta śniegiem.
Pąki wyglądają dobrze, nie sądzę, aby cokolwiek im się stało.
