Plik z przed 1,5 roku na szczęście może posłużyć za podstawę i dobrze, że mam chyba na wszystkich kaktusach fiszki z nazwami. Ale to teraz benedyktyńska robota.
Straciłam fotki rodzinne, z wyjazdów, ale najgorsze te opracowania do pracy. Tu na razie zachowuję się jak Scarlett O'Hara - "Pomyślę o tym jutro" - jeszcze nie jestem w stanie nawet o tym myśleć.
Henryku, zielone to chyba na tym zyskało, bo nerwy koiłam pracą fizyczną - jeszcze nigdy nie miałam tak gruntownie posprzątanej chałupy.

A zielone oglądam godzinami. Chamakowi zrobiłam odnowę biologiczną - powyrywałam mu mnóstwo cienkich pędów, tak się zagęścił, że zrobiłam mu trochę przestrzeni między gałązkami. Maluchy ukorzeniam, to będę miała co rozdawać uczniom - od września zakładam w szkole grupkę zainteresowań "Kolczasty Świat", trochę z myślą o tym, by mieć pomocników do znoszenia do piwnicy na zimę, ale może ktoś sie też bardziej zainteresuje.