Zapowiada się, że przynajmniej w moim regionie, dzisiejszy dzień jest ostatnim upalnym. Kocham słońce i wysokie temperatury ale zaczynam nawet ja narzekać na nadmiar. Ogród ciągle walczy ale jest w opłakanym stanie.
Filemonku, Simba to brat Shelby z tego samego miotu. Zmarł mu właściciel więc kocio wrócił do hodowcy a potem do nas. Trauma po utracie właściciela i tułaczce po kilku miejscach jest jeszcze bardzo widoczna w jego zachowaniu. Boi się niemal wszystkiego. Powolutku pracujemy nad jego poczuciem bezpieczeństwa.
Daysy, faktycznie mam wrażenie że kotki są bardziej przebojowe. Nasza jest w tej dobrej sytuacji, że ona była pierwsza i teren jest jej. Co utrudnia aklimatyzację Simby. Jednak z dnia na dzień widzę poprawę. Są to malutkie kroczki ale jednak.
Cieszę się że pomysł z ławeczkami ci się podoba, niestety nie każdy jest do niego przekonany. Ja jednak jestem zadowolona, nie raz na nich siadywałam, na chwilkę bo czasu brak, i zawsze odczucia były pozytywne
Marysiu, tak, dziewczyny triumfują, bardziej zdecydowane, lepiej wiedzą czego pragną

Ty z dwoma samcami tego sprawdzić nie możesz, ale też nie masz tego problemu. Chyba że któryś z twoich pupilków jest przewodnikiem w stadzie? Czy raczej równy podział władzy?
Ławeczki, co brzmi może dziwnie pisząc o kamieniu, faktycznie są wygodne, dobrze wyprofilowane. A na dłuższe posiedzenie mam inne, bardziej komfortowe miejsca. Fajnie że ci się podobają, zapraszam do posiedzenia, zwłaszcza że róże wokół szykują się do powtórnego kwitnięcia.
Majeczko, Shelby ciągle broni terenu, choć już trochę ustąpiła i pozwala się ze sobą bawić, ale oczywiście na jej warunkach. Jak jej się nie spodoba albo się znudzi, to jednym fuknięciem goni kota pod łóżko
Doprowadzenie terenu do ładu potrwa jeszcze sporo zwłaszcza że mam duuuuużo wolnego miejsca na dosadzanie. Dziś pokażę odrobinę, którą mi się udało ucywilizować.
Ewka, zaraz coś tam pokażę. Jeszcze niewiele bo nikt nie czeka na bałagan.
Dzięki za ostrzeżenie co do sosen. Też zauważyłam że na rabatach potrafi wracać korzeniami do miejsc z których ją wyrugowałam. Trudno, będziemy poprawiać.
Marysiu, dzięki za powtórne odwiedzinki. Ja ciągle w niedoczasie lub nie w nastroju

Lilie faktycznie świetnie wpisują się w czas "po różach"
Moje podjazdy i mała architektura nie każdemu się podoba ale to zawsze cecha czegoś więcej niż tylko poziom w zabudowie. Dodałam murki. Ja jestem zadowolona, tylko tony ziemi muszę uzupełnić.
A w kocim temacie, kiciusiów nie będzie. Oba futra wysterylizowane, poza tym to rodzeństwo z jednego miotu -
nie przystoi
Wando, ławeczka jest do krótkiego klapnięcia, to raczej element małej architektury niż miejsce na sjestę. Na poleżenie mam dwa inne miejsca, więc kości będziesz miała gdzie oprzeć jak zajrzysz. Już ja się o to postaram
Co do lilii masz absolutną rację, są znacznie odporniejsze niż róże ale i one nie lubią zbyt długotrwałego upału. Skraca się znacznie ich kwitnienie.
Zuza, maluchów nie będzie, bo byłoby to kazirodztwo

No i tak nie mają czym
Aneczko, ja kamień uwielbiam. Miałabym go znacznie więcej ale drogie to cholerstwo strasznie, więc stopniowo coś tam sobie dokupuję.
Pan Kot ciągle w stresie i pod łóżkiem. A jak już wylezie z pod niego, to miałczy, narzeka, płacze - zupełnie jak nie facet, no bo po prawdzie to już
niefacet.
Magdzia, miło mi cię gościć. Niestety teraz nie mam się czym pochwalić kwitnącym. A do zwierzaków dodam jeszcze dwa psy, ale z racji
kociej rewolucji trochę odsuniętych za kulisy
Zapraszam
Soniu, u mnie koniec lilii. Zostały może dwie, trzy ale już wyblaknięte i niefotogeniczne.
Budowa to zawsze przeżycie. To inwestycja wielka, droga i skomplikowana. Nie dziwię się że jeszcze nie zapomniałaś. Z czasem będą tylko anegdoty, oby przyjemne mimo wszystko.
Ilona bardzo dziękuję

Ławeczki z czasem dostaną jeszcze podłoże i tu od razu przyznam że marzy mi się coś takiego jak u ciebie, poprzetykane floksami, macierzanką i karmnikiem

Nie wiem jeszcze tylko czy wybrać regularne płyty granitowe, czy takie nieregularne kamienne płyty. Ty byś pewnie wiedziała, może coś doradzisz?
Asma cieszę się Asiu, że ci się podoba. Niestety liliii BB nie mam, ale dokładnie wiem jak wygląda bo bardzo mi się spodobała. Niestety dla mnie zabrakło. Jest na liście na kolejny sezon.
Vimen/Katarzyno, futerka mam kupione z hodowli. Zawsze jest to pewność że zdrowe i z dobrej rodziny, czyli bez chorób genetycznych, prawidłowo krzyżowane. Co u kotów rasowych ma ogromne znaczenie.
Swoje lilie uprawiam w donicach, dlatego mają się dobrze. Polecam tą metodę bo sprawdza się świetnie. Jak masz problem z ich uprawą z różnych powodów, np nornice, to w donicach masz ponad 99% pewności na kwitnienie. Ja straciłam tylko dwie sztuki przez jakiegoś grzyba. Reszta zdrowa i wielka, były nawet wyższe ode mnie
Mam nadzieję że nikogo nie pominęłam. Bardzo dziękuję za liczne odwiedziny i zapraszam na kilka fotek moich nowych miejsc:

niższa donica na froncie, jakieś 250x250 cm

Posadziłam trawy Vertigo bo je uwielbiam mimo że są jednoroczne, Hortensję Polar Bear i carexy morrowi Variegata. Oraz tojeść rozesłaną Aurea jako zadarniacz i rozjaśniacz dla ciemnych traw.

Mam też wzdłuż podjazdu długą na 7 metrów i wąską rabatę w cieniu. Tutaj królują żurawki i dwa obeliski z kamienia, dla przełamania tej długiej, monotonnej linii. Żurawki w trzech kolorach, plamami limonkowymi, karmelowymi i bordo.

i kto mi tu wyjada trawy

Bantry Bay zaczyna powtarzać i niemal natychmiast opada

Fairy to samo a trawa w niektórych miejscach przestała istnieć

Burgundy Iceberg

Pierwszy kwiat Eden Rose z nowego rzutu, już nie jest taki pełny

Bouquet Parfait

mój przedogródek jeszcze przed renowacją. Dołożyłam tylko rozplenice na rogach
