Sylwia - ja też stokrotki uwielbiam, jakby było fajnie mieć same stokrotki - nie rosną zbyt wysoko, więc koszenie rzadko i do tego jeszcze kwitną

Ja ostatnio robię 2 rzeczy przez kilka godzin... Idę po roślinkę i schodzi mi pół godziny, bo tu się schylę po kwitnący mlecz (a mam tego w
pierony), za chwilę wypatrzę skupisko takiego chwastu, który ma okropne twarde rozłogi i zaczynam pielić i tak mi schodzi...
Reniu - niby strat w pierwszej chwili większych nie zanotowałam, ale dziś przyjrzałam się różom i są jakieś takie oklapnięte... Mam nadzieję, że wrócą do formy.
Aniu - muszę jutro podpytać Mamę, czy u niej faktycznie wczoraj też był grad, czy tylko mi tak napisała, żeby mi było raźniej

Mój M. wielkiego zapału do prac ogrodowych nie ma, choć nie mam co narzekać, bo o co go nie poproszę, to pomaga. No i prawie co wieczór musi zaliczyć obowiązkowy obchód ogrodu, wtedy ja gadam, a on musi słuchać, przeważnie codziennie mówię to samo

Ale to tak dla utrwalenia...
Josephinko - cofnij się kilka stron, fotek z lasu tam Ci dostatek

Byliśmy na spacerze w niedzielę, wcześniej też sporo wstawiałam. Ja ciągle wydłubuję brud spod paznokci, choć pracuję zawsze w rękawicach. Jak jednorazowe gumowe, to sobie zazwyczaj obcinam nożyczkami przy podcinaniu trawy, a wampirki (dobrze mi się w nich pracuje) po 1-2 dniach się przecierają
Madziu - poszerzałam "rabatkę" wokół Flammentanz, zdzierałam trochę darni i podsypałam korą, póki jest mała. Wyrywałam chwasty z trawnika (syzyfowa praca, ale wyjątkowo ją lubię

), przesadziłam języczkę pomarańczową do cienia pod jałowiec, posadziłam dwie macierzanki z dwubarwnymi listkami. Potem padłam, czułam się fatalnie, duchota nieziemska, choć na niebie sporo chmur i wcale nie prażyło. Wieczorem zrobiłam oprysk z czosnku. Na sośnie pojawiają się niestety mszyce i nie tylko, ale o tym poniżej wśród zdjęć.
Karolina - chociaż wszystkie rododendrony i azalie są zastanę, to nie wyobrażam sobie ogrodu bez nich

Choć krótko kwitną, długo są ozdobą ogrodu, zwłaszcza rododendrony.
I Was też pozanudzam jak mojego M.

Przecież pokazuję to samo, co ostatnio

Ale naprawdę jest różnica..
Co rano idąc na spacer z psem, mijam plagi czarnych "much", wąskie, długie na ok. niecały centymetr, fruną powoli, tak trochę ospale. Miejscami przy niektórych drzewach są ich tysiące, nie gryzą i nie są w ogóle człowiekiem zainteresowane. Niestety składają chyba jakieś jaja w ogrodzie - wypatrzyłam je na sosnach. Mam fotkę, owad niewyraźny, dopiero po zachodzie słońca pojawiło się ich więcej, ale wtedy już nawet nie próbowałam robić fotki. Macie pomysły, co to jest? Bardzo mi się to nie podoba...
Trawnik po mega niskim koszeniu M. nie może jakoś dojść do siebie

Doskonale widać wypalone miejsca, gdzie kosiara zakręcała
Kokorycz od Marty - niedawno ją wsadzałam jako korzeń z małym zębem i już zaczyna kwitnąć
Niestety parzydło leśne ktoś podjada:
Największy na świecie milin
W cieniu pod jałowcem wykluła się kolejna niespodzianka - chyba konwalie
Języczka pomarańczowa po przesadzeniu w cień od razu lepiej się prezentuje:
Hortensja ogrodowa ma się zdrowo:
Przytarasowe paprotki:
Poszerzona i podsypana korą okolica Flammentanz:
Hosty:
Anabellka - największa jak na razie z wszystkich 3 hortensji:
Vanille Fraise trochę mniejsza:
Za to Polar Bear odstaje ledwo od ziemi

Nie liczę w tym roku na jego kwitnienie
Klemek - jest piękny:
Ale najbardziej na ten moment z tej kompozycji zachwyca mnie rozwar:
Sąsiadka rododendrona już nie jest niespodzianką. Bardzo ucieszył mnie jej kolor - wreszcie coś innego niż odcień fioletu i różu
I na koniec monotematycznie, na kolorowo:
