Wolusiu!
Jestem dumna z moich piwonii. Przesadzałam je z duszą na ramieniu gdyż naczytałam się,że źle posadzone nie zakwitną. Zbierałam je z wszystkich kątów ogródka. Potem jak już siedziały sobie w ziemi sąsiadka zwróciła mi uwagę, że moje kamienne kółeczko jest poniżej poziomu trawnika i będzie się zbierać woda. Nie zwróciłam wcześniej uwagi na to. Faktycznie,ziemia troszkę osiadła i zrobił się dołek. Podnosiłam więc każdą karpę widłami i podsypywałam ziemią. Jedną starą kępę piwonii rozdzieliłam i posadziłam po zewnętrznej stronie kółeczka. W ubiegłym roku nie zakwitły ale w tym roku mają pączki. Kwitną troszkę później więc jak przekwitną środkowe zakwitną te drugie. Cieszę się ,że nie obraziły się na mnie.
Robercie!
Szkoda tylko,że tak krótko kwitną. Musze coś wymyślić i posadzić coś między piwoniami,żeby wykorzystać tło ich liści.
Liście pozostają zielone aż do jesieni. Z liliami nie wypaliło.
Aniu!
Te kropelki to chyba przez przypadek mi wyszły. Reszta zdjęć nieostra
Małgosiu!
Chyba też nie będę wychodzić z ogródka jak zaczną kwitną. Niektóre mam pojedyncze a wiesz,że kwitną jeden dzień więc trzeba przypilnować kwitnienia, zwłaszcza jak dwa lata się czeka kwitnienie.
Elu!
Masz rację! U mnie wiosna a w Waszych ogrodach pełnia lata.
Krysiu!
Mam nadzieję ,że oprócz wpisu odwiedzisz mnie jeszcze. Zapraszam serdecznie!
Helen!
Dlaczego tylko pomarzyć? Marzenia się spełniają. Przypomnij się w sierpniu a dostaniesz piwonię.
Aniu!
Krzewuszka faktycznie zwariowała. W ubiegłym roku kilka kwiatków na gałązce a w tym roku po cięciu obsypana kwiatuszkami.
Reniu!
Zaczynacie chwalić moje zdjęcia. Ale mój M się ucieszy,że nauka nie idzie w las.
Aneczko!
Moje futrzaki nie oddalają się z ogródka. Jak już to wylegują się na słoneczku u sąsiadki obok ale biegną na dźwięk łańcucha przy furtce. Jak zostaję dłużej to są cały czas w pobliżu. Lubią moje towarzystwie. Czasami reagują radosnym bieganiem po jedzonku. Ramenedes normalnie daje mi się głaskać ale dziś uciekał po całym ogrodzie bo chciałam go natrzeć preparatem na kleszcze. Specyfik miałam przygotowany w domu w zamkniętej strzykawce,żeby drań nie poczuł a on jakby wiedział,

że mam niecne zamiary. Udało mi się go dopaść dopiero wieczorem jak przyszedł na jedzonko.
