Powitać miłych Gości 
.
Zimno się zrobiło i mokro, a tu wczoraj nadleciał pan kurier z
rozami i chciał - nie chciał, mimo lepiącej się do łopaty ziemi, trzeba było rośliny posadzić. Przybyły dwa
Prince, bo do tej pory były tylko Princessy

,
Baronowa Stephanie,
Celebrating Life (zachciało mi się celebry...) i, jak zwykle, najbardziej wypasiona sadzonka
La Roche Guyon Gillota.
A dziś, przy zawrotnej temperaturze +2 stopni posadzone zostały dwie Austinki na Kaszubach.
Tym samym program różany został (chyba) zakończony. U mnie z powodu braku miejsca, na Kaszubach - z powodu niechęci do nadmiaru.
Sosenko, na razie po wielu wątkach latam cichcem, bo gonię za własnym ogonem, tyle pracy przysparza jesień - śmieciara, że trudno nadążyć. A jakoś bałaganu w ogrodzie nie potrafię znieść

.
Wiosną nawet jaskrawe kolory mniej rażą, choć ilość ognistych azalii u Ciebie jest imponująca.
Sadzenie zaś róż o nieznanych kolorach trochę grozi kolorystycznym zgrzytem... Chyba, że ktoś lubi zaskakujące, czy nawet lekko szokujące zestawienia...
Zastanowiła mnie Twoja uwaga o zeszłorocznym październiku. Śnieg? Jaki śnieg? Zobacz, jaka była temperatura 27.10.2013

.
Marysiu - Masko, imprezka była tajna i w najmniejszym możliwym gronie.
Z żywiołowości nie rezygnuj, nie można działać przeciw sobie, bo efekt będzie nie do zniesienia.
Mnie u innych podoba się nieokiełznany busz, ale wiem, że u siebie bym go nie zniosła i maczeta raz dwa poszłaby w ruch.
O jakiej wyrozumiałości mówisz? Przecież rozumiem Cię bez słów

.
Malin nie mam, zbyt długo je tępiłam po zakupie domu, teraz nie ma na nie miejsca.
Baliowy podrapany i chrapie...
Marysiu - Ambo, nie chciałam Cię wrabiać w następnego kota! Wiem, że jakiś rozsądek trzeba zachować. Zaprezentowałam Ci tylko
Rosołka, jako zastępczą "sadzonkę" doniczkowego
Szuwarka 
.
Pepsiku, dzięki

, nie mam najmniejszego powodu wątpić w Twoją szczerość...
Tak jakoś wyszło, żółte wywalam, a czerwone się szarogęsi i faktycznie jakoś go sporo

.
Ten powojnik, który wpadł Ci w oko, to
Princess Diana, botaniczny z grupy Atregene, jeden z niewielu, który się udał... Faktycznie jest uroczy.
Alicjo, pogratuluj Tosi oka, odkryła nawet zakątek wstydu z krzesełkiem z szyszkami i zdechłą hostą

. To koszmarnie suche miejsce, w którym żadna koncepcja się nie sprawdza

. Chyba trzeba się odwołać do zbiorowej mądrości narodu, czyli forumowiczów...
Asiu, jesień już po trosze przestaje być upojna, choć dziś, jadąc przez Kaszuby, podziwiałam czerwono złote dywany liści, zielone oziminy i mgiełki snujące się nad polami

.
Dzięki,
Sławku, za pochwałę zdjęć

. Jakoś same takie wyszły...
Trzeba było Was jakoś udobruchać za przydługą nieobecność...
Lisico!!!
Rozy są niepocieszone, że nie znalazły Twojego uznania, pozwieszały łebki

.
Ciekawe, jakie dwie przybyły zamiast nich...
Dorotko, widziałam
Aspirin rosnącą w słońcu, zbudowała zgrabny, bujnie kwitnący krzaczek. A moja to łopocząca chorągiew

.
Celebrating Life i inne przyszły wczoraj. Już posadzone.
Jakoś wzięło mnie na fiolety. Do towarzystwa ma też fioletowego Gillotka,
La Roche Guyon.
Twoja
Twiggy's Rose piękna, ale ja chyba mam już zbyt dużo różowych

.
Coś mi się widzi, że będziemy się bacznie obserwować nawzajem...
No właśnie,
Wandeczko, to, że róża toleruje cień wcale nie znaczy, że będzie dobrze rosła.
Już nieraz musiałam swoim zmieniać miejsce

.
Akurat wycieraczka w kształcie półkola jest żeliwna, ale mam też gumową o podobnym wzorze, ale dla odmiany okrągłą. A o elementach łączących może będzie kiedyś okazja pogadać...
PS. Popatrz, a na zwykle wietrznym Pomorzu pełna flauta, nie pamiętam, kiedy wiało, chyba zeszłej zimy

.
Annes, kiedy mówisz "Jadziu", to myślę, że to nie do mnie, bo nigdy mnie tak nie nazywano

. Ozdób ogrodowych chyba Wandzia ma więcej, grunt, żeby się z charakterem ogrodu nie pogryzły...
Muszę zobaczyć, jakie różyczki do Ciebie przyjadą...
Dzięki wielkie za odwiedziny, mam nadzieję, że nadal będzie dość tematów do pogawędek, choć ogrody powoli zacichają. Przyroda przecież nigdy się nie kończy, zatacza tylko odwieczne koła...
Z zielone pokoje? Nadal zielone...
choć miejscami zaczerwienione...
... czasem zaśmiecone...
... czasem oglądane z góry...
Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie i ciepło (mimo atmosferycznego chłodu) i kłaniamy się nisko, ja i
Rosarium Uetersen.
Do miłego - Jagi