
Przez moje wyjazdy też nie dopilnowana,jak nie mrozy to susza ją osłabiły i tak jakoś nie może wyjść na prostą.Jednak w tym roku pochucham na nią

Basiu moja Heandel rosła cudnie,krzewiła się ładnie,kwitła jak szalona ,w miarę zdrowa.
Któregoś roku niestety wiatr(straszna wichura,ona rośnie na skarpie) wyłamał ją,został korzeń,ale tak głęboko,że nie mogliśmy wykopać go,więc zostawiłam w ziemi,myśląc,że już po niej,jednak wypuściła gruby pęd,ale tak jakby startowała od nowa.Powoli się odradza.Rośnie wysoko,więc skrócę w tym roku ją mocno aby się zagęściła.Szkoda mi było taki krzaczor wyrzucać,więc spróbowałam ukorzenić kawałek pędu i udało się ,mam teraz 2 róże.
W silne mrozy,nie zabezpieczana dawała radę,więc ciesz się nią.U mnie rośnie w słońcu,ale w miejscu wietrznym,jednak ona nadaje się do półcienia.

