
Pierwszy,to bordowy.Kwitnie tak często i tak długo,że wydaje mi się,że cały czas.Wypuszcza pęd lub dwa,tworzy zawsze wiele pąków i wszystkie otwiera.Utrzymuje je bardzo długo,poten wszystkie traci i zaczyna wszystko od początku.
Teraz to już staruszek,już przestaje być ciemnobordowy ale jest jeszcze całkiem rześki.




Uszkodzenia na płatkach to od upadku z dwóch metrów.
Teraz drugi długodystansowiec.On ma inne zwyczaje.Kwitnie mniej obficie ale już całkiem bez przerw.Ma jeden pęd na nim 3-4 kwiaty.Długo,długo.W pewnym momencie zaczyna wypuszczać przedłużenie i gdy nowe pączki są już policzalne,szybciutko zasusza wszystkie kwiaty.
I tak to sobie trwa i trwa.
Aktualnie jest właśnie na takim smutno-radosnym etapie.
Odejścia,powroty.


To też już nie to wybarwienie co w pełni kwitnienia.
Nawet storczyki mają dziwne nawyki.