Geniu, u mnie najbardziej sucho we frontowej części ogrodu, mam tam posadzone za dużo 'pożeraczy' wody, z tyłu znacznie lepiej, również z uwagi na spad terenu, woda tam odchodzi, latem nawet było tam za mokro. Też nawadniam rododendrony, mając na uwadze zeszłoroczne problemy z miniaturowymi różanecznikami, które w czasie długotrwałych bezśnieżnych mrozów, bardzo źle znosiły brak wilgoci w korzeniach. Ogólnie myślę że przed mrozami trochę deszczu by się przydało, ale może przyjdą, jeśli nie, to pewnie będziemy mieli obfitość śniegu do odgarniania
Elu, po budowie kanalizacji, pozostał niezmniejszający się jak do tej pory, nasyp ziemi na wykopie, ciągnący się na 31 m, gdyby spojrzeć na Kraków z satelity, to pewnie go widać, podobnie jak Chiński Mur

Podejrzewam że wiosną, będę musiał zebrać nadmiar ziemi i później w miarę ewentualnych potrzeb dosypywać, bo nie sądzę że cała ziemia w krótkim czasie osiądzie się sama.
Co do wilgoci, to wiem oczywiście że wielu osobom sprawia kłopot, ale to w większości dlatego że jeśli już się pojawia to od razu w nadmiarze, też nie jestem za nadmiarem, jedynie za umiarkowanym balansem. Jestem w tym korzystnym położeniu, że nawet obfite ale spokojne opady kilkudniowe, nie robią szkód jeśli chodzi o zabudowania a zdecydowanie dobrze służą ogrodowi z uwagi na jego charakter ( sporo dużych iglaków, rododendrony, bukszpany...wszystkie one świetnie czują się w deszczu). Żeby nie wyjść na maniaka opadów, to powiem że też bardzo lubię słońce i najlepiej ciepłą pogodę, jedynie ze względu na moich roślinnych podopiecznych, czasem marzę o deszczu
Pozdrawiam Tomek
