Jeszcze wczoraj robiłam zdjęcia daliom , a dziś rano były już czarne!
Mróz je otulił i trzeba było zarządzić w trybie przyśpieszonym , pilną ewakuację!
Kanny też ucierpiały , ale te tylko liściowo , powód , same liście miały i jeden słabiutki kwiat!
Przez te zawirowania wiosenne , były stanowczo za późno wsadzane , więc się z tym liczyłam!
Wykopałam więc towarzystwo i wio do garażu , na przeschnięcie [ no gdzieś potem , te resztki ziemi trzeba otrzepać

] a potem pójdą do piwniczki , by zapaść w jesienno-zimowy sen!
Spóźniona lecz szczera , wyciągnęłam z ziemi ismenę , ale to to łatwe Wam powiem nie było , czułam się jakbym jakiś podkop robiła , lub tajemne przejście , korzonki to ona ma , oj ma!
Mimo to dałam radę skupiona i lekko podsypana ziemią , i ....
tu moje zdziwienie osiągnęło max , miała mnóstwo małych cebuleczek przybyszowych przy wsadzaniu , a po wyciągnięciu , chyba tylko ze 3 !
Wsadziłam łapska aż po pachy do tego leju , by znaleźć zguby , miałam nadzieję , że po prostu tak urosły że się oddzieliły od cebulek matecznych , grzebałam więc z pełnym poświęceniem i...nic!
Co się z nimi stało , tylko ogród wie!
Przyznam się bez lańska , że przy wykopywaniu uszkodziłam sobie jedną z trzech tych cebulek matek ,i to też nie poprawiło mi humorku!
Więc mówiąc szczerze moja praca w ogródku maiła dziś dwa aspekty , pożyteczny i niszczycielski , choć tylko częściowo , ale jednak!
Trza było w domu siedzieć , to cebulka była by cała!
Ale za to dalie i kanny by marzły!
No nic spróbuję ją jeszcze jakoś uratować , tylko jak?
Może ktoś ma wiedzę na temat lekko uszkodzonych cebulek , w czym się je zaprawia , w Kaptanie , Topsinie , czy czymś innym ?
Szkoda mi jej!!!!
No ale się rozgadałam , ale co z gęby , to i z duszy!
