No cóż...
Czekałeś od zeszłego lata do kwietnia tego roku, w między czasie padł inny cytrus i co? To nie są sztuczne kwiatki, decydując się na uprawę żywych roślin trzeba w takich sytuacjach reagować szybko, bo często kończy się tym, że roślina ląduje w śmietniku. I czym sam się zresztą przekonałeś.
Już na pierwszy rzut oka widać że została przelana. Pomijam już nieprawidłowe warunki zimowania, a także pewnie zbyt ciemne stanowisko. Można mówić o dużym cudzie, że ta kalamondyna jeszcze żyje.
Przede wszystkim stanardowe działanie:
Przesadzić do nowego podłoża, najlepiej mieszanki ziemi do cytrusów i żwirku. Trzeba koniecznie w miarę możliwości pozbyć się starego podłoża i ewentualnie zgniłych korzeni. Jeśli takie będą, to resztę zdrowych dobrze jest obsypać sproszkowanym węglem zanim posadzisz do podłoża.
Odciąć wszystkie ciemne, martwe i chore gałązki, kwiatki również żeby niepotrzebnie nie osłabiać rośliny.
Kup Topsin i zrób na koniec oprysk.
Znajdź słoneczny parapet i staraj się utrzymywać umiarkowanie wilgotne podłoże. Staraj się nie podlewać regularnie co do dnia, podłoże może przesychać w różnym czasie w zależności od warunków uprawy.
Pamiętaj że cytrusy zimuje się w chłodzie i rzadko podlewając.
Polecam lekturę tego wątku o uprawie cytrusów:
viewtopic.php?f=19&t=116300 - najlepiej obie części.