Kochani,
pierwsza partia ziemniaków popakowana w worki (jakieś 30 ton).
Na koniec oczywiście dał o sobie znak mój kręgosłup i od wczoraj chodzę jakbym miała 50 lat więcej

I teraz jestem uziemiona na jakiś czas w domu
Na razie u mnie jest wielka mgła, ale grunt, że nie pada.
Niestety jeszcze 2/3 ziemniaków w polu. A potem jeszcze to sortowanie
Tereniu- jeśli tylko zdrowie dopisze wszystko jest do ogarnięcia. Na co dzień człowiek nie myśli o konsekwencjach, dopiero jak mnie połamie... No ale na wsi bez dźwigania się nie da

I niby tyle maszyn, a wszędzie potrzebny człowiek.
Karolina, też mam nadzieję na poprawę pogody i czekam z utęsknieniem na słońce.
Nie mam ani czasu ani możliwości podziałać teraz cokolwiek w ogrodzie.
Aniu, iglaki tnę już kilka lat. Czasami mnie to wkurza, bo jednak nie przycięty na czas moment wraca do pierwotnej formy. Dawno temu zaczęłam robić spiralę ze świerka coniki, a później jakoś nie przycięłam raz i drugi i teraz wszystko znów zrosło się w całość...
No ja też miejscami mam nadźbane tych roślin, choć już nie kupuję prawie nic.
Basiu, no przepis prosty, szybko się sok robi a jest pyszny.
Róże nie wyglądają fajnie po tych deszczach, ale nawet nie mam czasu i siły się nimi zająć...
Ewuniu, a u mnie ani róże ani cebulki... W sumie to ostatnio w ogóle odpuściłam ogród...
Lucynko, ja pomidorów nie miałam, ale widzę mnóstwo szarej pleśni na malinach. Myślałam, że coś przerobię na sok, a tu sama pyląca szarzyzna... Wzajemnie,

bardzo potrzebne
Olu, ten szarłat, który u mnie rośnie (samosiejki coroczne) nie przewraca się. Ma tak rozłożony system korzeniowy, że naszarpać się trzeba co nie miara jak pora go usunąć. Co roku wyrastają mniej więcej w tym samym miejscu, a wszelkie próby posadzenia w innym miejscu nie dochodzą do skutku. To niech rośnie uparciuch tam gdzie mu dobrze!
Zaległości się nawarstwiają, a zdrowie nie pozwala na pójście dalej
Olu, u mnie też niedziela była pogodna, ale koło 18 zaczęło padać i w nocy tez lało. Wczoraj było sucho, a dziś mgła, ale mam nadzieję, ze później słonko się przebije...
Marysiu, ja już nawet nie kontroluję ze szczegółami ogrodu. Ot, wpadłam kiedyś cyknąć zdjęcia...
Teraz to nawet trudno mi wysiedzieć, a co dopiero machać gablami. Na szczęście pierwsza partia przerobiona, a mam nadzieję, że do następnej się wykuruję.
