Basiu - dziękuję
No to czekamy do wiosny
Monika, świetny zwrot - 'oplątwy można skompresować'
Będę go wykorzystywać i oczywiście nadal będę je ... kompresować
Jasne, że są ulubione i bardziej ulubieńsze !!
Dlatego jedna z dzisiejszych należy do tej Twojej drugiej grupy, i jestem pewna, że przypadnie Ci do
A o nadwyżkach nic nie mówię, w wątku oczywiście
Ale jak się bardziej przygotuję wyślę Ci priv z info
KaRo - no nie wiem co powiedzieć
To może po prostu powiem - dziękuję
A do wątku oplątwowego zawsze zapraszam jeszcze mocniej, niż do domowego !!
Przyznam, że liczę na to, iż w końcu ktoś z Szanownych Podglądaczy
tillandsiowego wątku

poza tym, że nabierze odwagi i wyjdzie z ukrycia,
to nabierze również ochoty, żeby je mieć u siebie, do czego bardzo zachęcam !!
Najtrudniejszy pierwszy krok, żeby się w końcu na nie zdecydować,
bo potem to już tylko niekończąca się frajda z posiadania
W związku z tym dzisiaj kuszę kolejnymi - świeżutkimi nabytkami, sprzed bodajże 2 tygodni
Tillandsia andreana - to drugi egzemplarz, jaki nabyłam.
Bo oczywiście hodowca znowu mnie zapewniał, że warto ją mieć, bo jest wyjątkowa ...
Nie oparłam się i kupiłam, i nie żałuję - egzemplarz jest rzeczywiście mega duży !!
Myślałam, że ta, którą już mam, do malutkich nie należy, ale przy nowej wygląda skromniej
W którymś z kaktusowych wątków przeczytałam coś o
kaktusowych bułeczkach,
więc analogicznie napiszę, że
Tillandsia andreana, to taka oplątwowa bułeczka
Dla porównania z moim starszym, blisko dwuletnim maluszkiem
Tillandsia gardneri - długo się zastanawiałam czy ją kupić.
Bo chociaż z wyglądu kompletnie jej nie przypomina, to jakoś dziwnie czuję identyczną energię,
jaką miała
Tillandsia magnusiana, z którą mi kompletnie nie wyszło, i to 2 razy nie wyszło
No nie czuję magnusiany i już.
Ale póki co ta nowiutka, ładniutka jest, więc nacieszę oczy, dopóki u mnie wytrzyma
Tillandsia festucoides - jedna z przepięknych, trawkowatych oplątw
W porównaniu do
Tillandsia juncea i
Tillandsia juncifolia - ta jest dużo niższa, ale za to bardziej pękata
Vriesea chontalensis - to pierwsza i ostatnia
Vriesea jaką kupiłam.
Chociaż to również epifity, to jednak nie są moją ulubioną grupą tych roślin.
Tą konkretną kupiłam wyłącznie dlatego, że jednak bardziej przypomina tillandsię
Poza tym za chwilę może się okazać, że ta
Vriesea jest to jednak bardziej
Tillandsia, i tam zostanie przeniesiona ...
Środowisko tillandsiowe jest dość mocno podzielone, i czasem, żeby doszukać się odpowiedniej nazwy,
to poza anielską cierpliwością trzeba mieć również zdolności dedukcyjne co najmniej Sherlocka Holmsa
Zapasy tillandsiowe na zimę zrobione, więc i zima straszna nie będzie

Chociaż jeszcze temperatury na zewnątrz powyżej 15 stopni, a i noce w miarę,
to jednak zabrałam już towarzystwo oplątwowe z balkonu do domu.
Trochę wcześniej niż w ubiegłym roku, ale akurat miałam i czas, i wenę, żeby się nimi pobawić
Pozdrawiam bardzo ciepło i oplątwowo 