Musi przyjść ciepło , bo mi przez te zimne noce cały mały "wysiewik" lofci szlag trafi
Ha! czyli jednak naprawdę nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!
Jakiś czas temu zabrałam moje młode lofki z inspektu w stanie agonalnym - sczerwieniałe, zmarszczone, myślałam, że ugotowane na amen i nic już z nich nie będzie, bo prażyło wtedy mocno, ja nie przycieniowałam, bo zwyczajnie zapomniałam, a to maluchy jednak.
Od tej pory stoją na oknie, doszły do siebie, ale gdyby nie to podgotowanie, to stałyby nadal w inspekcie kto wie do kiedy i w jakim stanie w tych okolicznościach
Dzięki wielkie za tak cenną uwagę
A za turbiniakiem jest "konkretna" Epithelantha ,
No to właśnie, ale 'jaka'?
Ciekawam, bo mam cztery różne, każda inna, kilkuletnie dopiero (u mnie ok 3-4 lata, nabyłam lekko podrośnięte) i któraś z nich może wyglądać podobnie do Twojej
