Przemku,
traw nie wiążę, daremny trud.
I tak wiosną zetnę je do zera, a do tego czasu ile postoją, tyle postoją.
Ostatnio się nie kąpałam, jakoś tak ani tej jesieni, ani z początkiem zimy za bardzo do tego melodii nie miałam.
I bez tego ciągle skądś wracałam kompletnie mokra.
Raz, podobnie jak Ty, skąpałam się w rowie, po szyję.
Po wszystkim musiałam jeszcze dotrzeć do domu, jakieś 4 kilometry, temperatura była blisko zera.
Nie było wcale tak źle, starczyło się ruszać w odpowiednim tempie.
Wando,
miło powitać nowego gościa
Mam różne odmiany cyprysików nutkajskich.
Jak dotąd uzbierałam ich około dziesięciu.
Pendulę też mam, ale na ostatnich zdjęciach jest głównie Jubilee.
Od Penduli różni się znacznie smuklejszym pokrojem i szybszym wzrostem.
Lisico,
oj słychać i to sporo
Ja również roboty mam multum, ale to w końcu nic nowego.
Myślę, że dałoby się u Ciebie dobrze wkomponować cyprysika nutkajskiego.
Widziałabym go w odleglejszej części ogrodu, jako kolejne drzewo.
Wbrew pozorom cypryski z tego rodzaju w szybkim tempie osiągają spore rozmiary.
Mam jednego, około 10-letniego, który ma już około 6 metrów i całkiem sporą objętość.
Z drzew o płaczącym pokroju polecam Ci buka ,,Black Swan", również pięknie wyglądałby razem z innymi drzewami z tyłu ogrodu.
A wracając do pytania o to, co u mnie słychać, odpowiem: wrzask pawia.
Wydałam wdowy za mąż
