Wzdłuż frontowej ściany budynku, pod dachem mam kilka lub nawet kilkanaście gniazd wróbli. Przedwczoraj i wczoraj odkrywałam powyrzucane w różnych miejscach kłęby piór, mchu i różności. Zastanawiam się, czy to odnawianie mieszkań przed nowymi lęgami?
W szczycie budynku pod jednym daszkiem też są wróble, ale w najwyższych punktach budynku kosy wygrzebały dziury w tynku i styropianie i są trzy gniazda. Maluchy strasznie się darły, kiedy rodzic przylatywał z prowiantem. Od kilku dni nie miałam za bardzo czasu, żeby poobserwować, ale wydaje mi się, ze jest ciszej.
W budkach powieszonych jesienią na dębie najpierw jakiś ptaszek powiększał pracowicie otwory wlotowe, a teraz też widziałam wyrzuconą ściółkę.
Żałuję, że mam kiepski aparat
