KaRo, to on ma przeciekawy pokroj w takim razie i interesujacy ksztalt kwiatu - podoba mi sie jego oryginalnosc.
Pozazdroscilam Wam i do mojego jedynego, kilkuletniego drzewka, dolaczyly dzis dwa umarlaki. Kupilam je w markecie, byly bardzo zasuszone, 2h w samochodzie przetrwaly po podlaniu gazowana mineralka - bo tylko to mialam - wpiete w "pasy" w bagazniku. Po przyjezdzie jeden wygladal juz calkiem ladnie:
Drugi... moze przezyje i tylko odchoruje? Mam nadzieje ze przezyje. Wzielam oba bo... takie sieroty byly. Pewnie nastepny etap bylby workiem na smieci, a szkoda bo to przeciez zyje.
W marketach potrafią czasem rośliny "załatwić" Ale nałóż im wory na łeb i będziemy trzymać kciuki Ja to bym osobiście jeszcze wcześniej pozaglądała w doniczkę, przesadziła i oczywiście umyła
Oczywiscie ze przesadze, tylko ledwie wrocilismy z Manchesteru, zostalam sama z synkiem, a przy nim lepiej nie zaczynac. Na razie postawilam w cieniu, spryskalam woda, tak na bogato, widze ze jeden juz w samochodzie zdazyl sie podniesc, wiec z nim bedzie na pewno ok. Najwyzej paki pozrzuca, ale to mnie nie martwi. Jak maz wroci, przesadze je do normalnych doniczek, bo w tych im juz korzenie i tak wylaza, solidnie podleje i na razie zostana w cieniu. O workach na leb nie myslalam, raczej o spryskiwaniu regularnym, nowej doniczce, dobrze podlanej ziemi...
Z nowymi roślinkami to proponuję z wodą ostrożnie hibiskusy owszem lubią podlewanie, ale przelać też można więc tak delikatnie i wyczujesz ile jej trzeba No ale jak się podnoszą to chcą żyć
Jeden sie ladnie podniosl w 2h od podlania. Drugi wisi, mam nadzieje ze sie namysli. Wiem, ze ostroznie, zeby nie utopic - na razie stoja w tych swoich doniczkach na podstawkach (no, dobra, miskach do zupy) i podlalam tak, zeby woda przeszla do miesk, postaly w niej kilkanascie minut i wylalam ja. Chodzilo mi o to, zeby ziemia naciagnela, ale zeby nie mialy bagna. Mysle ze dobrze. Przyznam sie, ze takich umrzykow jeszcze nie mialam na OIOM-ie.
Widać wiesz co robić, więc poradzisz Zastanawiam się tylko, czemu nie dasz ich do słoneczka? nie na słońce, ale w słoneczne miejsce u mnie hibki tylko w mocno słonecznych miejscach rosną i kwitną wręcz na parapetach reanimki tymbardziej
Tak myslisz? Ja kombinowalam, ze poki sie ten slabszy nie podniesie, to lepiej zeby slonce nie wymuszalo silnej transpiracji. Ten zdrowszy juz poszedl na "swoj" parapet - u mnie hibiscusy zwykle stoja na slonecznych parapetach, tutaj na poludniowym oknie.
mniodkowa pisze:nie na słońce, ale w słoneczne miejsce
Moje nowe i reanimki nawet jak stały na stoliku tuż przy oknie to stały... stały... stały... poszedł jeden na ten własnie obok parapet i ruszył "jak dziki" (rok temu w lipcu miałam większego "trupa" niż Twój i postawiłam na balkonie na południowe słońce - ależ pięknie odbił ) Ale co prawda to prawda, hibiskusa nie rozgryziesz, u każdego woli inne warunki, rób tak jak widzisz, że pomaga
Sytuacja na OIOM-ie wyglada tak:
"Lepszy" stanal pieknie, nie widac po nim, zeby mial kiedykolwiek problemy. Ma dziwne liscie, takich nie widzialam, jest gesciutki, ma paczki, wiec jeśli ich nie zrzuci to niedlugo powinnam miec jakis kwiat.
"Gorszemu" pousuwalam wszystko, co na pewno bylo martwe - nie podniosl lisci, one juz szelescily, choc pozostaly zielone, ich ogonki czesto juz poczernialy - odcielam. Zostaly 3 gole badyle. Mam wrazenie ze wierzcholki wzrostu tez sa martwe, ale nie ruszalam bo pewnosci nie mam. Zostal 1 malutki listek, ktory jest zielony i wyglada na zywy. Licze, ze roslina odbije gdzies z lodyg, albo "od korzeni", warunki dostal, reszta zalezy od niego. Stoja na parapecie - "lepszy" nie potrzebuje juz raczej "specjalnej troski", "gorszy" i tak nie ma czym odparowywac bo praktycznie nie ma lisci.
Raflezja, z zalozenia nie wyrzucam rosliny, poki nie mam pewnosci ze jest zupelny trup. Licze, sie z tym ze tego hibiscusa nie odratuje, ale GDYBY sie udalo, to będę bardzo zadowolona. Zobaczymy. będę meldowac co na OIOM-ie.
Nie tak trudno, Dorotka! Ukorzenialam juz i jakos dawalo rade - do piachu, worek na leb i nie wszystkie, ale zawsze cos sie ukorzenilo.
Umarlaki wygladaja teraz tak:
Ten zdrowszy juz zyje na wlasna reke - mysle ze nie ma co sie nad nim rozczulac. Drugi jest nadal jedna noga na komposcie, ale moze jeszcze sie ocknie.
Ale ten zdechlaczek ma jeszcze szansę. Jest chyba trochę zielonego na końcach pędów.
Ja sobie nie radzę z ukorzenianiem tych odmianowych hibiskusów a także potraktowanych przez hodowcę retardantami.