Im więcej wolnego... tym bardziej czasu brak
Ponury poniedziałek nic a nic nie chciał się obudzić, burmuszył się całą dniówkę i szybko skrył się w ciemności...
A świat potrafi czarować
porankami..........

zmierzchami....
Joluś- hm... zamierzasz wegetować do czasu ruszenia wegetacji... E... chyba nie wytrzymasz w błogim lenistwie...
Dusza kolekcjonera... można jej uczynić zadość i dać podobne w pokroju różyczki i będzie pięknie i różnorodnie... Ale szpaler z jednej odmiany wyglądałby reprezentacyjnie.
Martuś- uczuliłaś mnie na występowanie przeróżnych odcieni pomarańczu!Garden of Roses ładnie zacznie rabatę! Koniec... hm... dla mnie aż nazbyt drastyczny

. Sizaja w pąkach ma kształt dzwonka - pół lipca sterczałam koło tego clematisa ciesząc się z jego wyczynów i tego, że słucham się Neli... I jak Jacueline? Jeszcze nie?
Moniko - to z pewnością Ghiselaine de Feligonde - kwiaty miewa różnej wielkości, z różnym stopniem wysycenia... Wersja Feuerwerk wystrzałowa... ale ja wolę formę spokojniejszą

Przypomnę się z kolcami Parade! Skręca mnie z ciekawości...
Dorotko- powstaje nowy wątek o pnących różach - może będzie pomocny... Warunki świetlne chyba się w tym miejscu zmieniły...
Nelu- Hanna rośnie od późnej wiosny. Dorósł do półtora metra, ale jest gęsty ( przysłonił młodego wiąza) kwitł umiarkowanie obficie ale nie pamiętam jak długo. Kwiaty są jaśniutkie, tak jakby starym srebrem lekko pociągnięte. Nie zajmowałam się nim nic a nic - a on sobie rósł... To chyba jest OK?
Grażynko- a ilu dasz się pokonać
Maju- na zdrowie
Ogród mało styczniowy...

o.... pająki
O ile przód lepiej oglądać w planie ogólnym... o tyle różanka lepiej się prezentuje z bliska... Część róż wystrojona w liście, część róż obsukubałam z powodu grzybów, część przycięłam po uszkodzeniach mrozowych w październiku.
Moje oczko... Cardinal de Richelieu

Heritage
ostatnie kwiaty

ot... zima w różance...
To na dobrą noc i dzień dobry...