Kochani, witam Was serdecznie
Dziękuję za odwiedziny i wszystkie wpisy

Dzisiaj znowu brzydka pogoda i chłodno... Na szczęście nie pada i mam zamiar popracować w ogrodzie.
Nie mam zbyt dużego doświadczenia w uprawie lilii, robię to na większą skalę dopiero od trzech lat. Tak naprawdę to bezproblemowe rośliny- nawożę je dwukrotnie, nie dopuszczam do wytwarzania nasion, w maju poluję na poskrzypkę i na tym w zasadzie kończy się moje nimi zainteresowanie. U mnie lilie nie chorowały, ale czytałam, że trzeba mieć w pogotowiu preparaty antygrzybowe. Przychylam się do zdania
Tajki, że w półcieniu lepiej rosną i kwitną. U mnie wszystkie mają kwaśne podłoże i nie zauważyłam, żeby im to jakoś specjalnie szkodziło.
OT Urandi jest naprawdę wyjątkowa- w tym roku osiągnęła ponad 2 m i wydała 17 kwiatów. W ubiegłym była trochę niższa i zakwitła 14. Pozostałe OT nie osiągnęły takich wyników w drugim roku uprawy- mają po 5- 8 kwiatów. Być może tegoroczny sezon nie jest zbyt łaskawy dla lilii, zobaczymy, jak będzie w przyszłym.
Pomyłki, niestety, są nagminne. Podobnie jak
Jadzia kupiłam w ogrodniczym Landini, a zakwitła czerwona tygrysia

Również sytuacja opisana przez
Izę nie jest mi obca- 3 lilie, każda inna i żadna właściwa, chociaż z etykietami zamawianej odmiany

Pewnym pocieszeniem jest uroda tych pomyłek, ale przecież chyba nie o to chodzi...
Ostatnio nie robiłam zdjęć, więc sprzed kilku dni liliowiec Frans Halls
Miłego dnia 