W końcu dotarłam do swojego wątku. Rankiem musiałam iść zrobić porządek z rozrzuconymi liśćmi, wiatr nie szanuje mojej pracy, dobrze że M pomógł to szybciej poszło.
Przez ostatnie dwa dni mocno nam przymroziło na wysokości pierwszego piętra termometr pokazywał -7 st, pewno przy gruncie było dużo mniej. Trzeba było iść zabezpieczać hortensje, rododendrony. Walka na wietrze z agrowłókniną była dość zaciekła, we dwoje nie mogliśmy sobie poradzić.
Udało nam się też powiązać w chochoły trawy. Myślałam już koniec sezonu, a tu jak wychodzę do ogrodu zawsze jakąś pracę sobie wynajdę
Cieszę się bardzo, że odwiedzacie mój wątek, miło mi bo nowe forumowiczki zaglądają.
Iwonko przepraszam umknął mi Twój wpis, chyba równocześnie pisałyśmy, ze mnie taka gapa
Kwiaty hortensji też teraz nie ścinam, robię to w lutym. Trochę denerwuje mnie jak mi fruwają, zauważyłam, że to nie wszystkie odmiany, są takie które mocno trzymają swoje kwiaty.
U nas ostatnio mrozi, dziś na szczęście tylko -1st. Uważam, że pogoda i tak była tego sezonu bardzo łaskawa.
Iwonko ja muszę coś robić, każdy dzień przynajmniej godzinkę spędzam na ogrodzie, zawsze coś wypatrzę do wykonania. To nie jest ADHD tylko pracoholizm

wolę łopatę niż odkurzacz
Wszystkiego nie zrobię, wiele prac zostawiam do wiosny.
Ostatnio zagłębiłam się w temacie dalii, po kilku latach wrócę do nich, ale teraz obiecuję sobie lepiej o nie zadbam w czasie wzrostu. Tak się nakręciłam, pooglądałam zdjęcia w necie, że dzisiaj miałam daliowy sen, ładny sen

bo zawsze mi się śnią jakieś horrory, po których wstaję zmęczona.
Krysiu jak to dobrze, że do nas wróciłaś. Przymroziło nam ostatnio bardzo, trudno się dziwić przecież to końcówka listopada. Część chryzantem mam zimujących, każdego sezonu kupuję sadzonki u Zibiego i je traktuję jako jednoroczne (ścieżka jest tymi chryzantemami obsadzona), niektóre przetrzymują zimę i zostają na kolejny sezon.
Bukszpany pożegnałam bez żalu, od zeszłego roku walczyłam z gąsieniczkami, opryski nie pomogły, trudno posadzę coś innego. Mam jeszcze kilka sztuk młodych własnego ukorzeniania, chyba je też będę musiała w przyszłym sezonie wykopać. W dziury, które powstały coś posadzę na wiosnę. Ja mam azalie wielkokwiatowe, zawsze je okrywałam, tego roku odpuszczam nie dostaną okrycia to krzaki ponad 10 letnie, mam nadzieję że dadzą radę. Miałam dwie japonki, ale coś im u mnie nie pasowało, zasychały po gałązce i trzeba było wykopać.
Wando witam Cię bardzo serdecznie

mijamy się już kilka lat w różnych wątkach. Ja nieraz pod Twój Okap zaglądałam, podziwiałam, teraz czas zostawić po sobie ślad. Masz przepiękny, dojrzały ogród. Będzie mi miło Ciebie gościć.
Ja mam tylko azalie wielkokwiatowe, japońskie nie chciały mi rosnąć. Każda wymiana doświadczeń jest wskazana, dla ogrodnika amatora taka wiedza bardzo cenna, także zapraszam na wymianę zdań. To teraz jesienią, zimą gdy ogrody śpią możemy się podszkolić, ja jestem otwarta i chcę się jeszcze uczyć.
Lucynko suchych badyli nie wycinam zostawiam na rabatkach, mnie one też się podobają, rozchodniki bardzo lubię jak mają na kwiatach czapki śniegowe. Liczę też na ptaszki, że przylecą po nasionka. Choć już od wczoraj zaczęłam je rozpieszczać, wywiesiłam 3 karmniki i trochę słonecznika sypnęłam, rankiem już widziałam lekki ruch przy karminku, pod też bo moje kotki i mały kotek sąsiadów już się czaiły.
Zdecydowanie nam się oziębiło, wiatr utrudnia wszystko, temperatura odczuwalna niższa. Zapowiadają opady deszczu, śniegu. Obyśmy tylko zdrowi byli, ładujmy akumulatory do przyszłego sezonu
opuncje wczoraj dostały daszek z szyby
