Małgosiu, no, no...meksykańska czerwień

A mój tylko różowy

To jesteśmy dogadane.
Życzenia zrobiły swoje, bo już jestem prawie zdrowa

A w moim przypadku to prawdziwy cud, żeby tak choróbsko tylko tak mnie delikatnie szturchnęło.
Marysiu, czosnki były zupełne nówki, może dlatego tak się postarały i błysnęły urodą po oczach. Były najpiękniejsze ze wszystkich moich czosnków. Ogromne kwiatostany i sztywne, grube łodygi. I nie odznaczały się jakimś nadzwyczajnym wzrostem, co mi bardzo odpowiadało
Zatoki to nie moja domena, ja raczej preferuję zapalenie krtani

Tym razem jednak liznęło mnie tak tylko po wierzchu. I całe szczęście, bo to nieprzyjemna dolegliwość

Życzenia w takim razie odwzajemniam, kuruj się
W tym tygodniu więcej byłam poza domem niż w nim, ale ponieważ ponownie mam wolny weekend, to sobie odbiję. W poprzedni byłam chora, to ani mi głowie było ślęczenie nad nasionami, ale tym razem się za to wezmę i po niedzieli będę mogła wreszcie wysłać nasionka oczekującym
Pozdrawiam
Dorotko, nigdy nie można się poddawać, a tym bardziej ustępować młodszym. Oni mają całe życie przed sobą, od nich tylko zależy ile im się od losu dostanie. My też musimy czerpać całymi garściami, wyciągnąć z życia ile się jeszcze da

Na następne spotkanie wezmę Gacka ze sobą i urządzimy sobie taką odnowę, że ho, ho...
Tak jak się domyśliłaś, to nie chryzantema, tylko Osteospermum, lub jak kto woli stokrotka afrykańska. Ja wolę tę pierwsza nazwę, pod nią roślinę poznawałam lata temu i tak mi już zostało. Kiedyś były właściwie tylko w odcieniach fioletu i białe, a teraz występują w całej gamie kolorów. Z roku na rok pojawiają się coraz piękniejsze, pełne i fryzowane. Bardzo je lubię i każdej wiosny kilka kupuję na działkowe rabatki. Co roku obiecuje sobie pamiętać, żeby zebrać z nich nasiona i na obiecankach zawsze się kończy

Już prawie, prawie jestem zdrowa. Dziękuję
Ewuniu, tak się domyślałam

Jednak wobec braku szczegółowych wskazówek, tym razem jeszcze pozostałam przy aspirynie. Ale następnym razem na pewno zacznę od polecanego specyfiku, a wtedy żadne choróbsko nie będzie miało z nim szans

Na razie wiosny nie ma co wypatrywać, pozostaje nam grzaniec i ciepłe fotki, które skutecznie podnoszą temperaturę i dają pewność, że po zimie, znowu będzie tak cudnie.
Bea-Beatko, prawda, że potrafi zmiękczyć każde, nawet najtwardsze

? Prawdziwy słodziak z niego
Dobrze poznałaś, to Black Barlow. Do czarnego jednak mu daleko, jest raczej ciemno granatowy, może bardziej wpadający w fiolet. Ależ udał mi się opis, po takim to już zupełnie nie wiadomo jaki rzeczywiście ma kolor

No wiesz, tylko się krygowałam, jak każdy
Bazylko-Beatko, jaszczurka- proszę bardzo

Ale pająków nie lubię i już. Mogą sobie zasiedlać moja działeczkę, tam mi nie wadzą, a nawet są bardzo fotogenicznym obiektem moich zdjęć. Nie odpowiada mi jednak, jak wprowadzają mi się do domu, szczególnie takie duże i tłuste. Brrr....Małe jeszcze toleruje i udaję, że ich nie widzę, ale te drugie łapię w szklankę i fora ze dwora.
Szklarenkę mam w domu, na działce żadna mi się już nie zmieści. Kiedyś zupełnie nie zabiegałam o jej posiadanie, ale odkąd zaczęłam wysiewy na większa skalę, to nie miałam się gdzie z siewkami pomieścić. Parapet właściwie tylko jeden i to od wschodu, wiec słonko operuje tam krótko, sadzonki wyciągały mi się niemiłosiernie. EMa nawet nie musiałam długo urabiać. Jednego roku zdecydowanie powiedział nie, ale już w następnym szklarenkę miałam

Nie tylko ją zaakceptował, ale nawet dorobił mi jeszcze jedno piętro, bo na parter dochodziło zbyt mało światła. Nawet przy zakupie doradzał mi taką właśnie wyższą, ale byłam głucha na sugestie

Czosnki są super, miałam dokupić więcej, a skończyło się na zaledwie kilku sztukach. I wydaje mi się, że kupiłam Schuberta, ale głowy sobie uciąć za to nie dam. Nawet za to, że je na pewno posadziłam

Chyba jednak siedzą w ziemi, bo nigdzie się na nie nie natknęłam....
Po tylu serdecznościach już w mig będę zdrowa zupełnie, dziękuję
Lucynko, tym razem udało mi się wyzdrowieć bez chemicznych specyfików. Wystarczyła lipa, maliny, miód i imbir

Aspirynę wzięłam ze dwa razy i to właściwie tylko na ból głowy, który mi towarzyszył na początku choroby.
Na działce mam taki mix roślin, że aż sama się dziwię, że pomimo tak małych rozmiarów, jest w stanie tyle ich pomieścić
Zdrówko już prawie zupełnie do mnie wróciło, dziękuję
Iwonko, jak ja lubię takie odliczanie. Ale skoro 27 stycznia miało być 50 dni do wiosny, to dzisiaj już zostało ich tylko 47

? Jednak nie, sprawdziłam w kalendarzu i to od dzisiaj jest 50 dni. Teraz już będziemy wiedziały dokładnie

Do wiosny na pewno będę zdrowa, dziękuję

Żółty orlik sieje się bez umiaru, jeżeli będziesz chętna, to na pewno znajdę dla Ciebie siewkę, jak nie wiosną, to jesienią na pewno
Gosiu, Gacek jest bardzo wygodny i ma dwa domki

Jeden dzielnie nosi na plecach, ale w razie czego może się do niego od razu schować, a drugi to terrarium. Na razie jego rolę spełnia plastikowe pudełko z wywierconymi dziurkami do wentylacji. Domek stoi na macie termicznej, która utrzymuje stałą temperaturę 28*. Jak podrośnie domek trzeba będzie zmienić na większy
24 godziny, to jak dla mnie akuratnie
Mariusz, takie wspominkowe zdjęcia bardzo poprawiają samopoczucie. Od razu uruchamiają się u mnie marzenia, że wiosna jest tuż, tuż

Pomarzyć, dobra rzecz...
Zdrówko już prawie do mnie wróciło. Tym razem, na szczęście wystarczyły domowe sposoby, dziękuję
