Kasiu - no to dobrze.


Basiu - ja umywam rączki!

Karolino - witaj w moim wątku.


Teraz do kwitnienia bierze się Azaliowe drzewko.


Fikusy powoli zaczynają odbijać po tej okropnej, ciemnej zimie. Z tarcznikami nadal walczę - znajduję robactwo to tu, to tam. Początkiem tygodnia zastosowałam kolejną porcję pałeczek doglebowych. Działają, ale potrzebują dużo czasu, aby zwalczyć inwazję. Ile daję radę - ściągam ręcznie. Choć na 'Natashkach' jest ot iście syzyfowa robota. Serce mi się kraje, jak patrzę na te wyłysiałe i pousychane gałązki. Sezon tarasowy był doskonały w tym roku, wniosłam do domu przepiękne, zielone i gęste rośliny, a teraz mam takie coś. Wiem, że sobie poradzą i nabiorą zieleni, ale mimo to jest mi bardzo smutno.

Fikusy F. microcarpa zniosły to najgorzej. Większość gałęzi jest całkiem łysa. Ale nie poddają się, wszędzie pojawiają się nowe pąki. Dadzą radę. Ale żal patrzeć na te biedactwa.


Poprzedni kwiat Kamelii 'Brushfield Yellow' przekwitł, wczoraj rozwinął się drugi. Ten jest skierowany do okna, więc rozłożył się zdecydowanie ładniej.

Listki mango zmieniają kolor.

Rzut na "dżunglę". Duże zielone liście na froncie to avokado. Też wypuściło nowe listki. I duży fikus Benjamina. Najdziwniejsze jest to, że zwykle on o tej porze roku był niemal łysy - zawsze najgorzej znosił zimy. A w tym roku odpukać jako jedyny trzyma się dzielnie.
