



Irenko, winogrona tłoczę w specjalnej prasie do winogron, Walec z drewnianych szczebelków a w nim chodzi drewniany tłok, dociskany śrubą z korbą. Ukraińskie ustrojstwo do wytłaczania soku nie nadaje się do winogron, gdyż szparka którą wychodzą wytłoki jest wąska i błyskawicznie się zapycha. Winogrona najpierw mielę maszynką do mięsa (sitko o największych oczkach) następnie w pojemniku stoi sobie dzień, żeby ładnie puściły sok, potem odcedzam sok a gąszcz tłoczę w prasie. Robota jest czasochłonna, bardzo brudząca i upier..liwa, ale mam czyściutki 100% sok. Oczywiście trzeba go jeszcze zagotować, odszumować, trochę dosłodzić i wlewać do wyparzonych słoików. Wytłoki zalewam następnie wodą, zagotowuję, odsączam na sitku i mam sok już mniej skoncentrowany ale nadal smaczny, taki do szybkiego spożycia. Zastanawiałam się nad sokownikiem, ale nie wchodzi do niego dużo owoców a gotować trzeba długo. No i sok jest rozrzedzony wodą.
Aniu, jakoś nie widzę zimowitów z konwaliami. Jedne kwitną wiosną, drugie jesienią. Poza tym, jesienią liście konwalii szybko robią się brzydkie, a po pierwszym przymrozku wyglądają jak brudne ścierki.
Mila, u mnie też już zrobiło się smutno. Tylko marcinki rozweselają ogródek no i rozchodniki nie najgorzej wyglądają.
Lucynko, też nie wiedziałam o tym przycinaniu floksów. Po raz pierwszy tak zrobiłam i z kątów górnych liści wyrosły następne pędy kwiatowe. Żółta jeżówka jest przepiękna i najdłużej kwitła.
Wandziu, też jestem zadowolona z winogron. Nie widzę w tym roku różnicy w wielkości owoców, natomiast ponieważ nie było wiosennych przymrozków, niezwykle obficie kwitły i owocowały. No i poza tym, przez to upalne lato były bardzo słodkie.
Dorotko, teraz już nie wyjeżdżałam. Siedzę w domu i pilnuję interesu, czyli papierologii związanej z budową.
Ewo, faktycznie coś mi się nie chce, przetwory robię też, no a poza tym, tak jak napisałam wyżej, absorbują mnie przygotowania do budowy.
Wczoraj w ramach przetwórstwa rozkroiłam pierwszą dynię Jumbo Pink Banana i zrobiłam gar leczo. Dynia jest wielka, ale w środku pusta. Smaczna również na surowo. Zabrałam się też za robienie konfitury z żurawiny. Po przemrożeniu w zamrażarce zmielę w maszynce i zagotuję z niewielką ilością cukru.
Iwonko, ta odmiana to Marechal Foch. Stara, przedwojenna odmiana, typowa na wino, choć jeść też można (jak ktoś lubi z pestkami). Nie ma 'lisiego' posmaku. Niezwykle plenna, odporna na choroby, pędy mrozoodporne (nie trzeba okrywać na zimę).
Rozchodniki, choć teraz też już gorzej wyglądają.





Rozchodnik 'Birthday Party'. Kupiony w zeszłym roku bardzo długo ociągał się z wyjściem z ziemi. Już myślałam, że go straciłam. W końcu wylazł, pojedynczy pęd ale jest



Hosty są już wspomnieniem



A to zdjęcie z końca sierpnia goryczki, którą kupiłam na targu jesienią rok temu i wsadziłam gdziekolwiek. Nie wiem jaka to odmiana. Najśmieszniejsze jest to, że do czasu gdy zakwitła, nie wiedziałam co to jest. Ponieważ posadziłam obok ziół, pomyślałam, że to też jakieś zioło. Tylko za chol..ę nie mogłam sobie przypomnieć, co też takiego kupiłam


